Jakiś czas temu porównywano pana do Krzysztofa Piątka. Pół roku temu on był na szczycie, a pan walczył o powrót do gry po tym, jak zdiagnozowano u pana chorobę serca.
Ten przykład pokazuje, że rok w futbolu to bardzo dużo czasu. Trzeba Krzyśkowi pogratulować, że z Cracovii trafił do Milanu. Teraz ma trochę słabszy moment, ale sam zawiesił wysoko poprzeczkę. Dwa lata temu byliśmy na podobnym poziomie, ale wszyscy wiedzą, jak się to potoczyło: Piątek wyjechał do Włoch, a ja pojechałem do szpitala. Liczę, że kiedyś też wyjadę za granicę do mocnego klubu i zacznę tam odgrywać ważną rolę. Chyba że awansuję z Legią do Ligi Mistrzów.