Jagiellonia wyszła na prowadzenie błyskawicznie, bo jeszcze zanim zegar wskazał 60. sekundę, piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Guilherme, a Ivan Runje strzelił głową do bramki. Cwilę później mógł paść bliźniaczy gol, ale tym razem Runje minimalnie chybił.
Gospodarze grali szybko i przeważali, lecz Marian Kelemen również miał co bronić. W 15. minucie musiał się wykazać sprytem broniąc uderzenie z dystansu Mario Vesovicia. Sześć minut później groźną akcję stworzył Arvydas Novikovas, który posłał "bombę" na bramkę Arkadiusza Malarza. Bramkarz Legii odbił piłkę na róg. Mimo kolejnych niezłych okazji, wynik do przerwy już się nie zmienił.
Pierwszą godną uwagi okazję w drugiej połowie stworzyła sobie Legia. Po wrzutce z rzutu wolnego mocno zakotłowało się w polu karnym Jagiellonii, ale ostatecznie nikt nie oddał strzału. Niemal identyczna sytuacja miała miejsce w 56. minucie. I tu gościom zabrakło jednego celnego strzału, gdy piłka znajdowała się kilka metrów od bramki - relacjonuje Onet.
W 63. minucie dość niespodziewanie mogło być 2:0, gdy Karol Świderski ekwilibrystycznie uderzył piłkę po dośrodkowaniu, a ta trafiła w słupek. Za to w 73. minucie mógł być remis - stuprocentowej okazji, stworzonej przez Jose Kante, który wyłożył piłkę mniej więcej na ósmy metr, nie wykorzystał Sebastian Szymański.
W końcu Legii udało się wyrównać. W 89. minucie z rzutu wolnego piłkę uderzył Andre Martins. Trafił w poprzeczkę, ale piłkę obok bezradnych obrońców do bramki wbił Sandro Kulenović, który niedługo wcześniej pojawił się na boisku.