Po hicie kolejki (Jagiellonia zremisowała 1:1 z Legią) rozmawiano głównie o przepychankach, jakie tuż po końcowym gwizdku zaczęły się na murawie, nieparlamentarnych wypowiedziach graczy gospodarzy, a także o zachowaniu kibiców.
Sam mecz rozczarował. Jeszcze przed upływem pierwszej minuty gospodarze wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym i strzale głową chorwackiego stopera Ivana Runjego. Jagiellonia jednak nie poszła za ciosem, chociaż szczególnie w pierwszej połowie stwarzała sobie kolejne okazje.
Legia uratowała punkt w ostatniej chwili. Sędzia Mariusz Złotek podyktował rzut wolny, czego wedle piłkarzy Jagiellonii nie powinien był robić. Bartosz Kwiecień zarzekał się, iż nie faulował Michała Kucharczyka. Do futbolówki podszedł Portugalczyk Andre Martins, po jego strzale odbiła się ona od poprzeczki i do siatki skierował ją głową Sandro Kulenović. Było to jego pierwsze trafienie nie tylko w ekstraklasie, ale też w seniorskiej piłce.
Potem zaczęła się szarpanina między piłkarzami obu drużyn. Zawodnicy Jagiellonii byli wściekli na sędziego, że podyktował ten rzut wolny. Kwiecień na gorąco w rozmowie z nc+ powiedział: „Czujemy się jawnie wydymani przez sędziego". Później, gdy już miał czas ochłonąć pod prysznicem, dalej trwał przy swoim. Mówił, że w każdym meczu z Legią, jaki grał, sędziowie podejmowali decyzje na korzyść rywali z Warszawy.
Stałym elementem meczów między Jagiellonią a Legią są kłopoty z kibicami. Kilka lat temu doszło do zamieszek na stadionie w Warszawie, a od lat trwa wojna zarządu Jagiellonii ze zorganizowanymi grupami ze stolicy. Przez lata kibice Legii nie mieli wstępu na obiekt w Białymstoku. Ilekroć mecz się zbliżał, akurat na sektorze gości przeprowadzono prace remontowe.