Spodziewał się pan, że Krzysztof Piątek będzie miał tak mocne wejście do Milanu?
Widzę, jaki zrobił progres przez pół roku w Serie A. Włoski system treningu, odżywianie, to wszystko mu bardzo służy. Wrzuciłem sobie ostatnio na YouTubie akcje Piątka z ekstraklasy. Dziś to inny człowiek – inne mięśnie. Jest silny, ale pozostał szybki. W meczu z Napoli odbijał się od niego sam Kalidou Koulibaly. Czy się spodziewałem? Pojechał do Włoch gotowy i pokazuje na każdym etapie, że faktycznie jest gotowy.
Nie czuje pan ukłucia zazdrości?
Żartuje pan? W tym pytaniu jest już zawarta cała polska mentalność. Oczywiście, że nie zazdroszczę. Powiem więcej, w ogóle nie mam takiego uczucia w swoim repertuarze. Wie pan, moich trofeów, medali, występów i goli nikt mi już nie odbierze. Więc o co ja mam być zazdrosny? Niech pan popatrzy na stare nagrania meczów reprezentacji czy Widzewa. Zawsze najbardziej cieszyłem się po golach kolegów. I dziś, gdy Polacy dobrze grają w Serie A, jako prezes PZPN jestem przede wszystkim dumny. A z Piątka w szczególności. Latem zadzwonił do mnie mój bardzo dobry znajomy, prezes Genoy Enrico Preziosi. I mówi, że wciskają mu jakiegoś Piątka i co o nim sądzę. Powiedziałem mu, żeby brał go w ciemno, że chłopak jest gotowy na ligę włoską. Oczywiście nie byłem w stanie przewidzieć, że wejdzie aż w takim stylu. Ale tego nie był w stanie nikt przewidzieć.
Czytaj także: Żukowski: Witold Bańka zaczyna wielką grę