W lidze dominuje zjawisko typu „falowanie i spadanie". Seriami się wygrywa i seriami przegrywa. O Cracovii jeszcze do niedawna mówiono, że zdobycie przez nią tytułu mistrza jest realne, bo Michał Probierz może pracować bez obaw, że straci pracę, a właściciel klubu wykazuje spokój nawet w trudnych sytuacjach. Rok Cracovia zaczęła od dwóch zwycięstw, które utwierdziły ją w przekonaniu o wielkości, a potem przyszły cztery kolejne porażki. Wielkość okazała się złudna, a wiara osłabła.
W piątek Cracovia prowadziła z Górnikiem od piątej minuty, a mimo to przegrała 2:3. W Zabrzu Górnik poniósł w tym sezonie tylko jedną porażkę.
W dole tabeli też jeszcze sporo może się zmienić, chociaż sytuacja ŁKS, Korony i Arki jest coraz trudniejsza. Po porażce w Gdyni z Wisłą Płock serbski trener Arki Aleksandar Rogić poinformował o odejściu z klubu. Ma go zastąpić Leszek Ojrzyński.
Do zmiany trenera w Kielcach doszło w piątek. Mirosław Smyła prowadził Koronę w zaledwie 17 meczach. Zastąpił go Maciej Bartoszek. On już pracował w Kielcach, na tyle dobrze, że przyznano mu tytuł Trenera Sezonu Ekstraklasy 2016/2017. Ale wtedy nowy niemiecki właściciel klubu uznał, że musi mieć zagranicznego trenera i Bartoszka zastąpił Gino Lettieri. Po ponad dwóch latach Korona przeprosiła się z Bartoszkiem.
W Warszawie niespodziewanej porażki doznali piłkarze Legii, którzy przegrali z Piastem Gliwice 1:2. Liderzy tabeli od 10. minuty grali w osłabieniu, czerwoną kartkę otrzymał Jose Kante.