Rz: Dogadał się pan już w sprawie transferu z Wisłą Kraków, a mimo to jedzie na obóz przygotowawczy z Wolfsburgiem. To w końcu wraca pan do Polski czy nie?
Jacek Krzynówek: Po świąteczno-noworocznej przerwie wróciłem do klubu, w którym jestem zatrudniony i który ciągle przecież płaci mi pieniądze. Nie ukrywam, że Wisła poważnie się mną interesuje, ale wbrew temu, co podają media, wcale nie dogadaliśmy się w sprawie kontraktu. Ponieważ w Wolfsburgu obowiązuje mnie jeszcze półtoraroczna umowa, nie mogę pertraktować po cichu z innymi klubami, bo pewnie spotkałaby mnie za to duża kara finansowa.
To zapytam inaczej: daleko jest do porozumienia pomiędzy Wisłą a Wolfsburgiem?
Problem jest jeden, za to znaczący. Nie mam oficjalnej zgody na transfer, trener Felix Magath unika jednoznacznej odpowiedzi, czy jestem mu jeszcze potrzebny. Poza tym na pewno nikt nie odda mnie za darmo i gdyby Wisła rzeczywiście chciała mnie sprowadzić, musiałaby się liczyć z dużym jak na polskie warunki wydatkiem.
Podobno chciałby pan wrócić, ponieważ zależy panu, by córka Wiktoria rozpoczęła naukę w polskiej szkole.