Wisła miała być mistrzem na europejską miarę, ale od kiedy zdobyła tytuł, dopadły ją polskie ligowe choroby: bylejakość i brak ambicji. Z ŁKS grała wprawdzie w rezerwowym składzie – w bramce Ilie Cebanu, w pomocy Krzysztof Mączyński, w ataku Jean Paulista – ale trudno to uznać za usprawiedliwienie tego, co się działo w pierwszej połowie. Nic w niej nie wskazywało na to, że ostatnia porażka z Legią podrażniła ambicje mistrzów.
ŁKS szybko strzelił dwie bramki, Cleber grał tak, że trener zdjął go z boiska, nim minęło pół godziny. Trzeba było dopiero następnych zmian i pogadanki w przerwie, żeby Wisła zaczęła grać jak Wisła. Z pięciu bramek trzy strzelili najskuteczniejsi w tym sezonie Marek Zieńczuk i Paweł Brożek. Ten ostatni dwie, co jest o tyle istotne, że za 20. gola miał obiecaną premię 20 tysięcy euro. Teraz ma już 21 goli i niemal pewny tytuł króla strzelców.
ŁKS spadł na miejsce barażowe, ale to i tak nic w porównaniu z kłopotami sąsiada z Łodzi. W meczu Widzew – Zagłębie Sosnowiec na boisku były dwie drużyny już wkrótce trzecioligowe, a na trybunach pustki. Kibice stali pod stadionem w proteście przeciw decyzji klubu wpuszczania do końca sezonu tylko tych, którzy mają karnety. Bramy otwarto jeszcze w pierwszej połowie i protestujący weszli, ale swojej drużynie już pomóc nie mogli. Widzew przegrał z zespołem, dla którego są to pierwsze punkty zdobyte na wyjeździe, któremu sztuką jest nie strzelić bramki, a jeszcze większą pozwolić jej na zdobycie gola. W całym meczu na pierwszoligowym poziomie była tylko bramka: po rzucie rożnym Paweł Cygnar podał głową, a Adrian Marek uderzył z woleja.
Widzew tydzień przed końcem sezonu ma cztery punkty straty do miejsca barażowego, pięć do pierwszego bezpiecznego. Przed nim jeszcze mecze w środę z Koroną na wyjeździe i w sobotę u siebie z Górnikiem.
Michał Probierz, zwolniony z Widzewa jeszcze w rundzie jesiennej, powinien się dziś cieszyć, że jest daleko od łódzkich nieszczęść. Trafił do Polonii, którą nie tak dawno utrzymał wbrew wszystkiemu w drugiej lidze. Teraz ma duże szanse, by powtórzyć to w ekstraklasie. Polonia z pięciu ostatnich meczów trzy zremisowała, dwa wygrała, jest też jedną z nielicznych drużyn, którym się w ostatnich chwilach tego sezonu jeszcze chce grać i które da się oglądać.