Osuch najpierw na swojej stronie internetowej, a później na posiedzeniu Wydziału Szkolenia PZPN, zarzucił Beenhakkerowi handel żywym towarem. Stwierdził, że selekcjoner nie powołuje do reprezentacji najlepszych piłkarzy, ale takich, na których może później zarobić. „Razem ze swoim przydupasem De Zeeuwem (menedżer reprezentacji – red.) nas i nasz kraj mają głęboko w dupie” – pisał.

Wczoraj Beenhakker potwierdził, że pozew przygotowany przez jego prawnika już wpłynął do sądu. Trener zamierza także skierować sprawę do UEFA, bo Osuch jest licencjonowanym menedżerem.

– Nigdy nie miałem z tym panem do czynienia, nie wiem jak wygląda. Przez 40 lat pracy nikt mnie tak nie pomówił. Na początku mojego pobytu w Polsce dzwoniło do mnie kilku menedżerów polecając swoich zawodników, jednak zawsze mówiłem im, że ja dokonuję wyboru tylko oceniając umiejętności – mówił Beenhakker.

Trener zapewnił, że nigdy nie zarobił na transferze żadnego piłkarza. Doradzał zawodnikom tylko wtedy, gdy po otrzymaniu propozycji pytali trenera, czy ewentualna zmiana klubu będzie dla nich dobra. – Tak było z Radosławem Matusiakiem. Kiedy zastanawiał się nad przejściem do Palermo, zapytał, czy moim zdaniem to właściwa decyzja – tłumaczył.

Beenhakker weekend spędzi w Polsce, w poniedziałek poda kadrę na mecze z Czechami (11 października) i Słowacją (15 października).