Mówienie o futbolu to sztuka zapominania o tym, co się o futbolu powiedziało wcześniej. Choćby na początku wiosny, gdy po remisie w Bytomiu ogłaszano koniec szans Wisły na obronę mistrzostwa.
Drużyna miała być ostatecznie wypalona, a trener Maciej Skorża skłócony z piłkarzami i działaczami. Wtedy pieszczochem wszystkich był Lech, wyeliminowany z Pucharu UEFA, ale po pięknej walce. Rzeczywiście zaczął wiosnę lepiej niż Wisła, ale potem gubił rytm i na przerwę w lidze z okazji meczów reprezentacji obie drużyny schodziły z takim samym bilansem tegorocznych meczów: dwa zwycięstwa, dwa remisy.
Lech wciąż ma tylko trzy punkty przewagi nad Wisłą. Jeśli np. Legia wygra w sobotę z Arką w Gdyni, a Lech przegra z Wisłą, to trzy czołowe zespoły ligi będą miały na osiem kolejek przed końcem tyle samo punktów, po 44.
W Poznaniu wszystko może się zdarzyć. Obie drużyny są osłabione. W Wiśle nie zagrają bracia Brożkowie i Marcelo, w Lechu może zabraknąć Rafała Murawskiego. Ale i bez nich ten mecz to najlepsze, co ma polska liga. Rafał Boguski kontra Robert Lewandowski, Franciszek Smuda przeciw Maciejowi Skorży. Lech jesienią rozbił Wisłę w Krakowie 4:1, wygrał też niedawno przy Reymonta w Pucharze Polski, ale piłkarze Skorży lubią takich rywali, którym się wydaje, że już znaleźli na nich sposób.
Ważnych meczów będzie więcej, zwłaszcza dla zespołów próbujących uciec ze strefy spadkowej. Dziś Piast, pierwszy raz jako gospodarz w Gliwicach, gra z ostatnim w tabeli Górnikiem, jutro przedostatnia Cracovia walczy z Ruchem, a w Wodzisławiu spotykają się trzecia od dołu tabeli Odra z czwartą Lechią. Teraz nie będzie już przerw, do końca trzeba grać co tydzień. Ani na dole, ani na górze tabeli nic nie jest jasne.