Trwa fatalna forma Arki, która jeszcze przed startem wiosennej części rozgrywek "żółto-niebiescy" zapowiadali atak na najlepsze w historii klubu miejsce w ekstraklasie - siódme.
W Gdyni piłkarzom wystarczyło niewiele ponad półgodziny gry aby ustalić końcowy wynik meczu. Od początkuprzewagę posiadała Arka, ale to ekipa z Chorzowa strzelałabramki. Przypominał się pod tym względem ostatni mecz gdynian nawłasnym boisku ze Śląskiem Wrocław.
Po niespełna kwadransie debiutujący w meczu ekstraklasy na własnym boisku Wojciech Wilczyński stracił piłkę na środku pola, na rzecz Pulkowskiego, który podał do Grzyba a ten z kolei dośrodkował do Jezierskiego. Napastnik "niebieskich" skierował piłkę do bramki, jednak zanim wpadła do siatki odbiła się od dwóch słupków.
Dziesięć minut później Ruch przeprowadził w zasadzie dopiero drugą akcję ofensywną i prowadził 2:0. Po błędzie gdyńskich obrońców wynik podwyższył Grzyb.
Gdynianom udało się jednak nawiązać bramkowy "kontakt" zrywalami. W 32. minucie w polu karnym upadł Ulanowski, sędziapodyktował rzut karny, a na bramkę zamienił go Żuraw.