W Lechu nie dzieje się dobrze. Drużyna, która jeszcze niedawno ratowała resztki naszego honoru w rozgrywkach europejskich, dziś zajmuje dopiero piąte miejsce, ze stratą 11 pkt do prowadzącej Wisły. Jak by tego było mało, Lech już nie obroni Pucharu Polski, ponieważ przegrał z ostatnią drużyną I ligi – Stalą Stalowa Wola. Tego już było za wiele. Kilku piłkarzy przesunięto za karę do drużyny Młodej Ekstraklasy.
Kiedy reprezentacja Polski zaczynała zgrupowanie we Wronkach, na boisku przy hotelu odbywał się mecz Młodej Ekstraklasy Lech – Arka. Gospodarze zwyciężyli 3:0, dwie bramki strzelił jeden z ukaranych – Hernan Rengifo. Kilka dni później piłkarz ten przeleciał pół świata i w Buenos Aires wbił gola Argentynie. Potem wybiegł w pierwszej jedenastce Peru przeciw Boliwii w Limie, ale w niedzielę we Wronkach go nie zobaczymy. Nie skończyła się jeszcze jego kara, a poza tym zbyt długo go nie było. Oto paradoksy ekstraklasy.
Rengifo sam sobie winien. Nie gra jak kilka miesięcy temu, nie chce przedłużyć umowy z Lechem, jest członkiem jednej z trzech grup interesów w Lechu. Jedna mówi po hiszpańsku, drugą łączą Bałkany, a trzecia to Polacy. Trener Jacek Zieliński nie może dać sobie z tym rady.
Wisła jest w dużo lepszej sytuacji. Tam nie ma takich konfliktów, drużyna wygrała osiem z dziewięciu meczów i nic nie zapowiada kryzysu. We Wronkach zobaczymy czterech reprezentantów Polski z kadry na Czechy i Słowację (Seweryn Gancarczyk, Sławomir Peszko, Robert Lewandowski, Jakub Wilk) oraz jednego z Wisły (Paweł Brożek). W poprzednim sezonie Wisła nie wygrała z Lechem żadnego z trzech meczów w lidze i o puchar.
[ramka][b]10. kolejka[/b]