Franciszek Smuda gra w otwarte karty. Trener reprezentacji Polski twierdzi, że kiedy jego drużyny występowały w europejskich pucharach, a on znał skład przeciwników kilka tygodni wcześniej – nie miało to żadnego wpływu na przygotowania. Nie ma więc nic przeciwko temu, by Bułgarzy już we wtorek dowiedzieli się, że Polacy rozpoczną w składzie: Kuszczak – Kowalczyk, Glik, Żewłakow, Dudka – Peszko, Murawski, Majewski – Błaszczykowski, R. Lewandowski, Obraniak.
Chociaż Smuda poprowadzi kadrę już szósty raz, to jednak dopiero trzeci w najsilniejszym składzie. Talia zawodników na razie jest tasowana, kilka asów wchodzi do każdej rozgrywki, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że budowa drużyny na Euro 2012 nie wyszła jeszcze z fazy testów.
Im bliżej własnej bramki, tym więcej eksperymentów. Dariusz Dudka, który nie gra w Auxerre, wraca na lewą obronę, gdzie – jak sam przyznaje – czuje się niepewnie. Na prawej sprawdzany jest Marcin Kowalczyk z Dynama Moskwa. Półtora roku temu w meczu z San Marino zdjęty został w pierwszej połowie, bo rywale stwarzali po jego stronie największe zagrożenie.
– Dla mnie nie ma dyskusji o tym, gdzie się lubi grać. Piłkarze mają być uniwersalni, nienawidzę, jak mi się ktoś skarży – mówi Smuda, któremu Dudka o tym, gdzie lubi grać, oczywiście nie powiedział ani słowa. Trener przyznał, że nie podoba mu się ani sytuacja klubowa Dudki, ani Michała Żewłakowa. Ten drugi na środku obrony zagra z Kamilem Glikiem, który na treningach wygrał rywalizację z Maciejem Sadlokiem – wydawało się ulubieńcem Smudy.
– U mnie nie ma świętych krówek, chcę zobaczyć, jak w meczu z silnym rywalem wypadnie Glik. Co do Żewłakowa wiem, że kończy mu się kontrakt, a od nowego sezonu będzie grał już gdzie indziej – tłumaczy trener.