Robert Lewandowski na ławce rezerwowych to bardzo rzadki widok. W Bundeslidze taka sytuacja zdarzyła się poprzednio we wrześniu 2018 roku, kiedy Bayern zremisował z Augsburgiem 1:1. Później z gry eliminowały Polaka tylko problemy zdrowotne lub zawieszenie za kartki. Ale nawet taka maszyna jak Lewandowski potrzebuje czasem chwili wytchnienia.
– Najchętniej spędziłbym teraz pięć dni na kąpielach w lodzie – nie ukrywał po czwartkowym meczu z Sevillą, wygranym po dogrywce. - Byliśmy zbyt zmęczeni, by świętować.
Spotkanie z Hoffenheim potwierdziło, że napięty kalendarz może być w tym sezonie wrogiem zespołu Hansiego Flicka. Bawarczycy nie potrafili stworzyć zagrożenia, wejście Lewandowskiego pół godziny przed końcem niczego nie zmieniło.
To pierwsza porażka mistrzów Niemiec od grudnia, a już w środę czeka ich walka o kolejne trofeum – krajowy Superpuchar. Rywalem będzie Borussia Dortmund, która w sobotę przegrała niespodziewanie w Augsburgu (0:2). Świetny występ w bramce gospodarzy zanotował Rafał Gikiewicz. Swoimi interwencjami przyczynił się do drugiego w tym sezonie zwycięstwa drużyny. Robert Gumny nadal czeka na debiut.
W Benevento zadebiutował Kamil Glik. Beniaminek Serie A już po 18 minutach przegrywał 0:2 z Sampdorią Bartosza Bereszyńskiego, ale zdołał odrobić straty i wywieźć z Genui trzy punkty (3:2). Poprzednią przygodę w Serie A zaczął od 14 porażek. Może teraz z pomocą polskiego obrońcy, wracającego na włoskie boiska po czterech latach przerwy, ustanowi bardziej chlubny rekord.