W Poznaniu trudno znaleźć osobę, która nie wierzy w zdobycie korony. Lech wykonał już kroki w celu zorganizowania mistrzowskiej fety. - Jesteśmy profesjonalnym klubem, więc musimy być przygotowani na takie rozwiązania - tłumaczy Łukasz Borowicz, rzecznik klubu. Tym razem ewentualny sukces poznaniacy będą świętować na Placu Adama Mickiewicza, a nie jak przed pięcioma laty na Starym Rynku, który obecnie nie jest w stanie przyjąć tysięcy kibiców.
Uroczystość jest już niemal gotowa, jednak w Poznaniu o niej nie myślą. Przynajmniej tak uważa Maciej Skorża, który ciągle tonuje nastroje przed ostatnią ligową kolejką. - Zabraniam swoim piłkarzom myśleć o tym, co będzie po meczu. Znacząco zbliżyliśmy się do mistrzostwa w środę, ale ciągle jesteśmy daleko. Sezon wciąż trwa. Musimy wykonywać swoje obowiązki - tłumaczy trener Lecha.
Szkoleniowiec przekonuje, że pojedynku z krakowską Wisłą nie potraktuje w specjalny sposób. Rytm meczowy zostanie zachowany. Gracze spędzą noc poprzedzającą pojedynek we własnych domach, a na Inea Stadionie zameldują się na przedmeczowy rozruch. Następnie udadzą się do hotelu, gdzie czekają ich dwie odprawy taktyczne. Wspólnie powrócą na stadion.
Po zwycięstwie 6:1 w Zabrzu Lecha ma po swojej stronie wszystko, aby wywalczyć upragniony tytuł. - Nasza forma budzi optymizm, ale to nie może nas to uśpić. Nie ważne jakie Wisła postawi warunki, chcemy wygrać szczególnie dla poznańskiej publiczności - dodaje Skorża. Jeszcze przed rozstrzygnięciem starcia z Górnikiem komplet biletów na niedzielne widowisko był wyprzedany.
Ostatnim rywalem poznaniaków będzie drużyna, która w tym sezonie potrafiła wygrać w Wielkopolsce. Było to jednak jeszcze za trenerskiej kadencji Mariusza Rumaka. Wówczas pojedynek zakończył się rezultatem 2:3. Skorża, były trener Wisły, z którą świętował swój pierwszy tytuł mistrzowski w karierze, zdołał wygrać na wyjeździe 2:1.