– Nieważne, czy jesteś lekarzem czy sekretarką siedzącą na ławce drużyny, musisz znać się na futbolu i go rozumieć – denerwował się Mourinho. Co tak go wyprowadziło z równowagi? Kiedy w sobotę, pod koniec meczu ze Swansea (2:2), Eden Hazard po faulu rywala padł na murawę, Eva Carneiro natychmiast pospieszyła mu z pomocą. Belg opieki lekarskiej jednak nie potrzebował, ale zgodnie z przepisami musiał na chwilę opuścić boisko, a Chelsea grać w dziewiątkę, bo wcześniej czerwoną kartkę dostał bramkarz Thibaut Courtois.

- W takich sytuacjach musisz być pewny, że piłkarzowi dolega coś poważnego – grzmiał Mourinho. Pewnie nie byłoby sprawy, gdyby Chelsea na inaugurację sezonu Premiership wygrała. Za dobre serce Carneiro zapłaciła wysoką cenę. Została odsunięta od zespołu, nie może mu towarzyszyć nie tylko podczas meczów, ale i na treningach oraz w hotelach.

Decyzja Portugalczyka podzieliła Anglię. W obronę Carneiro wzięli koledzy ze stowarzyszenia lekarzy Premier League, wsparcia udzielił jej także m.in. Gary Lineker. Mocne słowa na temat pięknej pani doktor padły natomiast z ust byłego lekarza Chelsea. – To bardzo naiwna celebrytka – stwierdził jej poprzednik Ralph Rogers, porównując ją też do cheerleaderki. Czyżby przemawiała przez niego zawiść?

Urodzonej na Gibraltarze Carneiro (jej ojciec jest Hiszpanem, matka Angielką) kompetencji odmówić nie można, nie wzięła się w klubie z przypadku. Medycynę studiowała na uniwersytecie w Nottingham, wykształcenie zdobywała również w Australii. Pracowała z olimpijczykami na igrzyskach w Pekinie, później z kobiecą reprezentacją Anglii. W futbolu – jak sama mówi – zakochała się, oglądając mundial we Francji (1998). Do Chelsea trafiła w 2009 roku, do pierwszej drużyny dołączyła dwa lata później, gdy trenerem został Andre Villas-Boas.

„Daily Mail" przypomina, że Mourinho jest specjalistą od szukania kozłów ofiarnych. Sędziowie, chłopcy do podawania piłek, kibice, grający XIX-wieczny futbol rywale  - w odniesieniu zwycięstwa może przeszkodzić dosłownie każdy. A już na pewno szejkowie i ich nieprzyzwoite pieniądze (w niedzielę mecz z Manchesterem City). Martin Samuel przestrzega  jednak przed demonizowaniem Portugalczyka. "Malowanie Mourinho jako aroganckiego szaleńca, który nie dba o zdrowie swoich zawodników, jest niesprawiedliwe" – pisze ceniony publicysta. I trudno mu nie przyznać racji.