To była egzekucja. Piłkarze z Londynu zagrali tak, jakby chcieli wyrównać rachunki krzywd z poprzednich sezonów, gdy City wybijali im z głowy marzenia o mistrzostwie.
W niedzielne popołudnie Arsenal prowadził już po dwóch minutach, gdy do bramki trafił Martin Odegaard. Na początku drugiej połowy wyrównał Erling Haaland, ale odpowiedź Kanonierów była błyskawiczna i miażdżąca. Strzelali kolejno Thomas Partey, 18-letni Myles Lewis-Skelly, Kai Havertz, a w doliczonym czasie wynik ustalił 17-letni Ethan Nwaneri.
„Ten mecz wymknął nam się spod kontroli”. Pep Guardiola po porażce z Arsenalem
- W ostatnich 25 minutach rozszarpali ich na strzępy - ocenił Gary Neville, były obrońca Manchesteru United, dziś ekspert Sky Sports. - Kiedy grają w ten sposób, trudno ich zatrzymać. Cieszmy się tym, takie występy nie zdarzają się często - dodał Thierry Henry, legendarny napastnik Arsenalu.
Czytaj więcej
Barcelona pokonała 1:0 Deportivo Alaves, ale jedna z najsłabszych drużyn ligi hiszpańskiej sprawiła jej problemy. Zwycięstwo zapewnił Robert Lewandowski.
City po raz czwarty w tym sezonie stracili więcej niż trzy gole w jednym spotkaniu. To najgorsze statystyki w karierze Guardioli.