Wynik z Danii Jagiellonii jest jeszcze cenniejszy niż zwycięstwo Legii z Betisem Sewilla. Wicelider duńskiej ligi to rewelacja poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. W najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach wyszli z grupy, w której grali: Bayern Monachium, Manchester United i Galatasaray Stambuł. Na Parken zagrali w mocnym składzie.
Remis był marzeniem mistrzów Polski, w zwycięstwo raczej nikt nie wierzył, a przebieg spotkania na nie nie wskazywał. Jagiellonia przespała początek meczu, po wyrównaniu całkowicie inicjatywę przejęli gospodarze, ale to co się wydarzyło w ostatniej minucie przejdzie do historii klubu z Podlasia.
Liga Konferencji Europy. Z piekła do nieba. Jak Jagiellonia urwała punkt F Kopenhaga
Fatalny był początek. Stracona już w 12. minucie bramka podcięła na długi czas gościom skrzydła. Przewaga gospodarzy była ogromna, zupełnie zepchnęli do obrony polską drużynę. Piłkarze Jagiellonii nie oddali nawet strzału na bramkę.
Czytaj więcej
W kadrze na mecze Polska - Portugalia i Polska - Chorwacja w Lidze Narodów są m.in. potencjalni debiutanci Mateusz Skrzypczak, Maxi Oyedele i Michael Ameyaw oraz powołani po dłuższym czasie Kacper Kozłowski i Bartosz Kapustka. Michał Probierz znów wybiera nieoczywiste ruchy.
Na drugą połowę w czerwono-żółtych barwach wyszli zupełnie inni piłkarze, odważniejsi, dynamiczni, kreatywni. Zagrali z myślą o odrobieniu strat. Byliby za to skarceni. Duńczycy strzelili w 50. minucie gola, ale nie został uznany. Minutę później szybka akcja Jagiellonii zakończyła się bramkę wyrównującą.