Kilka miesięcy temu Bawarczycy ogłosili, że ze względu na słabe wyniki i rzekomy konflikt z zawodnikami po sezonie zmienią szkoleniowca. Zadanie znalezienia następcy Tuchela okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż początkowo sądzono. Władze Bayernu do dziś nie przekonały żadnego z potencjalnych kandydatów do podjęcia wyzwania w Monachium.
W gronie następców Tuchela wymieniano m.in. Xabiego Alonso, Juliana Nagelsmanna czy Ralfa Rangnicka. Pierwszy z nich wciąż chce jednak prowadzić Bayer Leverkusen, drugi przedłużył niedawno umowę z niemiecką federacją i ma pozostać selekcjonerem tamtejszej kadry do 2026 roku, trzeci zamierza zaś nadal pracować z reprezentacją Austrii, która będzie rywalem Polaków na Euro 2024.
Czytaj więcej
FC Barcelona wróciła na drugie miejsce w tabeli LaLiga, ale Robert Lewandowski boisko w ostatnim meczu opuszczał wyraźnie niezadowolony
Liderzy Bayernu Monachium chcą, by Thomas Tuchel został w klubie
Nie wypalił też najświeższy pomysł Bawarczyków, bo trenerski transfer Austriaka Olivera Glasnera, któremu podobała się wizja prowadzenia drużyny z Monachium, zablokował jego obecny pracodawca, czyli Crystal Palace. Według „Bilda” angielski klub zażądał od Niemców 100 mln euro za wykupienie kontraktu, podczas gdy Bayern był skłonny zapłacić jedynie 18 mln.
Coraz bliżej realizacji jest więc scenariusz, który wydawał się dotąd niemożliwy: kontynuowanie współpracy z Tuchelem. Zdaniem niemieckich mediów za trenerem mieli wstawić się już nawet liderzy zespołu: Manuel Neuer, Thomas Mueller, Leroy Sane czy Harry Kane.