Jedynym zespołem z kompletem punktów jest Zagłębie Lubin. Zawodnicy Piotra Stokowca pokonali w niedzielę u siebie Termalicę Nieciecza.
W miniony czwartek jednak tak powszechnie chwalone na początku sezonu Zagłębie zaliczyło wpadkę. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej nie dało rady – i to w Lubinie – duńskiemu zespołowi SonderjyskE, przegrywając 1:2. Oczywiście Zagłębie nie jest bez szans, ale jednak strata dwóch goli na własnym stadionie, niewykorzystany rzut karny, to nie są dobre prognostyki przed czwartkowym rewanżem.
W niedzielę przeciwnik był jednak znacznie mniej wymagający niż wicemistrz Danii. Znów świetny mecz zagrał Filip Starzyński. Uczestnik Euro 2016 był powoli wprowadzany przez Stokowca do zespołu – nie przepracował przecież okresu przygotowawczego. W pierwszej kolejce w ogóle nie grał, w miniony weekend w Poznaniu przeciwko Lechowi wszedł w na boisko w 58. minucie, a 300 sekund później pięknie wykonał rzut wolny i zdobył bramkę ustalającą wynik na 2:0. W trzeciej kolejce Stokowiec znalazł już dla niego miejsce w podstawowej jedenastce, a Starzyński pierwszą połowę kończył z asystą przy trafieniu Krzysztofa Janusa, a także z pięknym golem. Tuż przed przerwą uderzył sprzed pola karnego w okienko bramki Krzysztofa Pilarza.
Gdy ogląda się Starzyńskiego przerastającego rywali i kolegów o głowę, tym bardziej zastanawia, jak to się stało, że nie poradził sobie w belgijskim Lokeren. I jeśli trafił na ludzi, którzy mu nie ufali i nie potrafili wykorzystać jego potencjału, to dlaczego zdecydował się wrócić do Polski, zamiast podjąć jeszcze jedną próbę za granicą?
Innym piłkarzem, który odbił się od ściany na Zachodzie, a początek sezonu ma naprawdę niezły, jest Dominik Furman. Wychowanek Legii, który wylądował w Wiśle Płock, już w pierwszej połowie zaliczył dwie asysty w meczu przeciwko swoim byłym kolegom, a po 10 minutach Wisła niespodziewanie prowadziła z mistrzem Polski 2:0.