Ideą przyświecającą rozgrywaniu sparingu ze Słowenią był wyłącznie przegląd zmienników przez selekcjonera. Adam Nawałka miał okazję w warunkach bojowych (no, niemal bojowych) obejrzeć zawodników, którzy w kadrze raczej odgrywają role drugoplanowe. Mecze towarzyskie służą by sprawdzić na ile zmiennicy rozumieją system, który selekcjoner stara się wpoić drużynie, ewentualnie przetestować rozwiązania niestosowane wcześniej, lub stosowane wyłącznie sporadycznie.
A jednak w momencie gdy rezerwy reprezentacji Polski schodziły na przerwę przegrywając 0:1 z rezerwami Słowenii, niektórzy kibice we Wrocławiu nie wytrzymali i dało się słyszeć gwizdy niezadowolenia. W 24 minucie Mehi Mevlja – obrońca wicemistrza Rosji FK Rostów - uprzedził wszystkich obrońców i wepchnął piłkę do siatki. Nieco spóźniony w tej sytuacji był Artur Boruc, źle zachował się tworzący jednoosobowy mur Bartosz Kapustka, który wręcz uchylił się przed dośrodkowaną piłką.