Liga Europy: Jagiellonia Białystok i Lech Poznań grają mecze rewanżowe

Jagiellonia Białystok i Lech Poznań grają jutro rewanżowe mecze w drugiej rundzie kwalifikacji i staną przed niełatwymi zadaniami.

Publikacja: 19.07.2017 19:10

W pierwszej kolejce ekstraklasy Lech zremisował z Sandecją 0:0. Maciej Makuszewski (Lech, z prawej)

W pierwszej kolejce ekstraklasy Lech zremisował z Sandecją 0:0. Maciej Makuszewski (Lech, z prawej) walczy o piłkę z Wojciechem Trochimem.

Foto: PAP, Jakub Kaczmarczyk

Wicemistrz Polski i trzecia drużyna ubiegłego sezonu ekstraklasy nie mają w perspektywie bezstresowego wieczoru. Obie drużyny będą musiały zostawić na boisku dużo zdrowia i sił, by znaleźć się w następnej rundzie.

Z pierwszego meczu tydzień temu zdecydowanie lepszy wynik przywiozła Jagiellonia i to klub z Podlasia jest bliżej awansu, aczkolwiek spacerku też nie może się spodziewać.

Wicemistrz Polski zremisował na wyjeździe 1:1 z FK Gabala, drugim zespołem poprzedniego sezonu w Azerbejdżanie. Azerowie od dwóch lat występują w fazie grupowej Ligi Europy i chociaż za każdym razem zajmowali ostatnie miejsce, to jednak w eliminacjach potrafili pokonać znane europejskie firmy.

W 2015 roku pozbawili złudzeń Dinamo Tbilisi z Gruzji, Apollon Limassol z Cypru, a w ostatniej rundzie dzięki bramkom na wyjeździe okazali się lepsi od Panathinaikosu Ateny. Rok temu wyeliminowali między innymi francuskie Lille OSC.

Trenerem Gabali jest były ukraiński napastnik Roman Hryhorczuk, który w 1995 roku strzelił trzy gole w barwach Petrochemii Płock, klubu, który dziś jako Wisła występuje w ekstraklasie. To nie koniec polskich koneksji, bo rezerwowym bramkarzem jest tam 29-letni Dawid Pietrzkiewicz (nie rozegrał żadnego meczu w ekstraklasie, na szersze wody wypłynął w Czechach), a w kadrze znajduje się także pozyskany z GKS Bełchatów, znany również z występów w Górniku Łęczna hiszpański pomocnik Javi Hernandez.

W barwach Gabali występuje w sumie siedmiu byłych lub obecnych reprezentantów Azerbejdżanu, a dwa mecze w reprezentacji Chorwacji rozegrał pomocnik Filip Ozobić, ale były to spotkania, podczas których dokonywano przeglądu zaplecza.

W Azerbejdżanie to Jagiellonia prowadzona przez nowego szkoleniowca Ireneusza Mamrota długo prowadziła po bramce Tarasa Romańczuka, a gdy gospodarze starali się odrobić straty, zespół z Podlasia mógł skupić się na swojej ulubionej formie gry w piłkę – szybkich kontratakach. Gdyby Arvydas Novikovas wykorzystał chociaż jedną z trzech niezłych szans, które miał w Azerbejdżanie, dzisiejszy rewanż byłby oczekiwany z większym spokojem.

Taktyka na spotkanie w Białymstoku będzie podobna. To goście muszą zdobyć bramkę, by marzyć o awansie. Zawodnicy Jagiellonii będą mogli czekać na ruch rywali i próbować szybkich ataków. Po pierwszym spotkaniu Mamrot nie był zadowolony, że jego drużyna nie wygrała.

Trudniejsze zadanie czeka Lecha Poznań, nie będzie to na szczęście misja z gatunku niewykonalnych, choć tydzień temu na to się zapowiadało. Drużyna Nenada Bjelicy przegrywała z FK Haugesund już 0:3, grając wyjątkowo źle. Gol strzelony przez Radosława Majewskiego i rzut karny wykorzystany w doliczonym już czasie gry przez Darko Jevticia zmieniły jednak obraz i wynik tego spotkania z fatalnego na nie najgorszy.

Lechowi wystarcza wygrana 1:0, by awansować do III rundy eliminacji, i nie jest to zadanie, które przerastałoby drużynę z Poznania. Problem w tym, że każda bramka stracona mocno komplikuje sytuację. Zespół Bjelicy musi atakować, ale nie może się jednak w tych akcjach ofensywnych zapędzić. A ligowy mecz z Sandecją Nowy Sącz pokazał, że gdy Lech musi się przedzierać przez skomasowane szyki obronne rywala, który przyjechał nastawiony wyłącznie na obronę, wciąż nie ma odpowiednich rozwiązań w ofensywie. Bjelica przyznaje, że jego zawodnikom brak świeżości, że po okresie przygotowawczym wciąż mają ciężkie nogi.

Norwegowie, którzy są w środku sezonu (mają za sobą 17 kolejek, w Skandynawii obowiązuje system wiosna – jesień), grają szybko i dynamicznie, dwie z trzech bramek zdobyli po kontrach.

Brak awansu byłby dla Lecha ogromnym ciosem – finansowym, ale także prestiżowym. Bjelica wciąż przeprowadza eksperyment na żywym organizmie, próbując bez demolowania zespołu wprowadzać nowych piłkarzy. W meczu z Sandecją wystąpiło ich ostatecznie pięciu, a zdecydowanie najlepszy był wracający z wypożyczenia do Podbeskidzia 19-letni Robert Gumny.

Mecz Jagiellonii transmitować będzie TVP, natomiast Lech, który nie sprzedał żadnej ze stacji telewizyjnych praw do pokazywania spotkania, zdecydował się na bezprecedensowe w Polsce rozwiązanie i pokaże mecz w systemie pay-per-view (płać i oglądaj). Każdy, kto wpłaci 9,90 zł, będzie mógł obejrzeć spotkanie w internecie. Lech już zapowiedział, że w przypadku awansu mecze kolejnej rundy kosztować będą 14,90.

Lech Poznań – FK Haugesund 20.00, transmisja w PPV

- Jagiellonia Białystok – FK Gabala, 20.30 transmisja w TVP1 i TVP Sport

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: piotr.zelazny@rp.pl

Wicemistrz Polski i trzecia drużyna ubiegłego sezonu ekstraklasy nie mają w perspektywie bezstresowego wieczoru. Obie drużyny będą musiały zostawić na boisku dużo zdrowia i sił, by znaleźć się w następnej rundzie.

Z pierwszego meczu tydzień temu zdecydowanie lepszy wynik przywiozła Jagiellonia i to klub z Podlasia jest bliżej awansu, aczkolwiek spacerku też nie może się spodziewać.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Bayern - Real. Cztery gole i cztery minuty, które wstrząsnęły półfinałem Ligi Mistrzów
Piłka nożna
Jan Urban: Szkoda, że Robert nie trafił na lepszy okres Barcelony
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Lewy się kończy. Ale ogląda się to przyjemnie
Piłka nożna
Barcelona - Valencia. „Zbawca Robert Lewandowski”. Hiszpańska prasa o hat tricku Polaka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Czy kibice pomogą Bayernowi pokonać Real?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO