Widok upadającego na murawę gwiazdora Duńczyków, a potem akcja reanimacyjna na oczach tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie w Kopenhadze i setek milionów przed telewizorami były jednym z najważniejszych sportowych obrazków mijającego roku.
Żyła nim także Polska. Według Google'a Eriksen był najczęściej wyszukiwaną osobą w polskim internecie. Wyprzedził gwiazdy kina i estrady oraz polityków (trzecie miejsce w zestawieniu zajął Paulo Sousa). W roku igrzysk olimpijskich i w samym środku pandemii losy duńskiego piłkarza śledziły miliony Polaków, wielu z nich po odpadnięciu naszej reprezentacji wspierało rewelacyjną Danię.
Eriksen miał już nigdy nie wrócić do gry i zostać młodym emerytem. Lekarze powtarzali, że powinien się skupić na walce o swoje zdrowie, eksperci – że nie znajdzie się odważny, by zatrudnić piłkarza z chorym sercem.
Czytaj więcej
Koronawirus znów uderza w futbol. Trenerzy wzywają piłkarzy do szczepień i spędzania świąt Bożego Narodzenia w wąskim rodzinnym gronie.
Po incydencie na Euro w pierwszym meczu mistrzostw z Finlandią wszczepiono mu kardiowerter-defibrylator – urządzenie wielkości pudełka zapałek monitorujące pracę serca. We Włoszech, gdzie grał ostatnio Eriksen, przepisy nie pozwalają na zawodowe uprawianie sportu osobom po takich zabiegach. Nie wolno im nawet trenować czy pójść na siłownię.