Korespondencja z Nikozji
Od kiedy na zgrupowanie przylecieli najlepsi zawodnicy, Leo Beenhakker podjął decyzję o zamknięciu treningów. Od tej pory do finałów mistrzostw Europy toczyć się będzie walka między sztabem kadry a dziennikarzami. Kadra będzie chciała jak najwięcej zachować w tajemnicy, a dziennikarze będą zdobywać informacje, żeby dzielić się nimi z kibicami.
Ta sprzeczność interesów jest różnie traktowana. Brazylijczycy, jak dobrze wiadomo, potrafią grać w piłkę, więc niczego nie ukrywają. Zdarza się, że sprzedają bilety na treningi swojej kadry, a dziennikarze mają dostęp do każdego zawodnika.
Beenhakker mówi, że nie chodzi o tajemnice, tylko o spokój, który prasa powinna uszanować. W praktyce wygląda to tak, że polscy dziennikarze (a jest nas tutaj kilkunastu) mają zakaz wstępu do hotelu w Nikozji, w którym mieszka kadra. Wczoraj pierwszy kwadrans treningu był otwarty dla fotoreporterów i kamerzystów telewizji, ale dobrze wiadomo, że w tym czasie zawodnicy wkładają buty, grają w „dziadka” i robią kilka kółeczek wokół boiska. Nic na tej podstawie nie można wywnioskować.
"Starsi koledzy są sławni, Zachód im niestraszny, mówią w różnych językach, a kilku z nas – nic" - Radosław Majewski pomocnik Groclinu