Byłem źle ustawiony, popełniłem błąd, żal mi Polonii

Marcin Wróbel, sędzia meczu Polonii Bytom z Kolporterem Korona Kielce

Publikacja: 17.03.2008 02:53

RZ: Odważył się pan po powrocie do domu obejrzeć powtórkę spotkania w Bytomiu?

Marcin Wróbel: Odważyłem się i muszę przyznać, że był to przykry widok.

Popełnił pan pod koniec pierwszej połowy trzy błędy w jednej akcji, a potem jeszcze wyrzucił na trybuny trenera Michała Probierza i straszył kartkami każdego protestującego piłkarza. Te groźne miny miały zamaskować strach, że wcześniejsze decyzje były niesłuszne?

W chwili ich podejmowania nie miałem żadnych wątpliwości. Mój błąd polegał na tym, że patrząc na sytuację, w której podyktowałem rzut karny dla Korony, zgubiłem z pola widzenia piłkę. Nie widziałem, jak ona zmienia kierunek lotu, co byłoby podpowiedzią, że Pavol Stano zrobił czysty wślizg, a dopiero potem Marcin Kaczmarek zaczepił o jego nogi. Skupiłem się na ich zderzeniu, zobaczyłem, jak Słowak wyrzuca Kaczmarka w powietrze. A że piłkarz Korony byłby sam na sam z bramkarzem, więc zgodnie z przepisami musiałem też wyrzucić Stano z boiska. Byłem źle ustawiony, to był w tej sytuacji mój największy błąd. A potem już nie miałem wyjścia. Skoro byłem przekonany, że miałem rację, to pilnując porządku, musiałem karać tych wszystkich, którzy chcieli go zakłócić. Lawina zdarzeń ruszyła wcześniej.

I zmieniła przebieg meczu, dając Koronie zwycięstwo, a Polonię skazując na porażkę.

Nie da się ukryć.

Zdarzyło się wcześniej, że pana błędy przesądzały o losach meczu?

Nie. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz. Po meczu w Bytomiu wyłączyłem telefon, nie oglądałem telewizji, nie czytałem gazet. Dla zdrowia psychicznego.

Czyli nie słyszał pan komentarza w magazynie Canal Plus, że po kilku dobrych meczach uderzyła panu do głowy woda sodowa?

Jak mówią moi przyjaciele i ludzie, którzy mnie dobrze znają, woda sodowa uderzyła mi do głowy kilka lat temu, teraz na jej ataki jestem odporny. To nie była woda sodowa, to był błąd. Jest mi bardzo przykro, szkoda mi piłkarzy Polonii i ich kibiców. Dla mnie ten mecz był ważniejszy niż 100 innych. Pokazał, jak wiele nauki przede mną, nauczył pokory.

Wyśle pan świątecznego esemesa z przeprosinami do Michała Probierza?

Miałem jesienią podobną sytuację z Tomaszem Hajtą. Niesłusznie pokazałem mu żółtą kartkę, potem przyznałem się do błędu, przeprosiłem ukaranego...

... i wszyscy pana za to pochwalili.

Nie wszyscy, środowisko sędziowskie przyjęło to bardzo źle, bo przepisy FIFA i UEFA zabraniają nam robienia takich rzeczy. Zresztą sam Tomek Hajto powiedział mi, że to nie jest dobry kierunek, żeby sędziowie dzwonili do piłkarzy czy wysyłali esemesy z przeprosinami trenerom. Niech każdy robi swoje, a błędy będą się zdarzały zawsze. Napastnik nie trafia do pustej bramki, bramkarz przepuszcza piłkę pod brzuchem, sędzia źle się ustawił. Dlatego przeprosin Michałowi Probierzowi nie wyślę, ale jest mi jego i piłkarzy Polonii bardzo żal.

Teraz przed panem zapewne długa przerwa w sędziowaniu.

Nie wiem, jaką decyzję podejmie kolegium sędziów. Każdą przyjmę z pokorą. Moim zdaniem jednak odsunięcie od prowadzenia kolejnych spotkań nie jest żadnym rozwiązaniem. Powinni mnie właśnie wysłać jak najszybciej na jakiś mecz, żebym pokazał, że nie jestem nieudacznikiem. To, że odpocznę przez dwa czy trzy tygodnie, nie sprawi przecież, że wrócę jako lepszy sędzia.

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?