Leo Beenhakker na trybunie honorowej stadionu w Krakowie siedział tak wysoko, jak zazwyczaj Bogusław Cupiał – tak, żeby nikt go nie widział. Nie wiadomo, czy w meczu Wisły z Bełchatowem szukał następców piłkarzy zawieszonych po meczu z Ukrainą, ale jeśli tak – znalazł kogoś na zupełnie inną pozycję.
Paweł Brożek strzelił czwartego gola w trzecim meczu tego sezonu. Niezbyt ładnie, bo żeby piłka wpadła do siatki, musiał dobijać ją po interwencji Krzysztofa Kozika. Napastnik Wisły zmarnował też dwie inne sytuacje, jakby stres związany z obecnością na stadionie selekcjonera, który nigdy na dobrą sprawę na niego nie postawił i mu nie zaufał, bardzo przeszkadzał. Mimo to był najlepszy na boisku.
Brożek przez lato dojrzał, jakby chciał pokazać, że to, iż na mistrzostwa Europy nie pojechał, tylko go wzmocniło. W drugiej połowie Dariusz Pietrasiak z Bełchatowa wepchnął piłkę do własnej bramki po jego podaniu. Z pięciu goli zdobytych przez Wisłę w tym sezonie cztery zdobył Brożek. Na boisku wydaje się w ogóle nie wykonywać zbędnych ruchów. Beenhakker musi po raz kolejny dać mu szansę w reprezentacji. Znowu z dobrej strony pokazał się także Rafał Boguski.
Wisła wygrała 2:1. Trener Maciej Skorża okazał się lepszy od swojego nauczyciela Pawła Janasa, który wrócił do ligowej piłki po siedmiu latach przerwy. Klub z Krakowa – mimo blamażu w Barcelonie – w Polsce nadal okazuje się być bezkonkurencyjny.
W drugim piątkowym meczu Ruch Chorzów pokonał Polonię Bytom 2:1. Piłkarze Duszana Radolsky’ego doskonale rozpoczęli rozgrywki. Po cichu, bez spektakularnych transferów. Po trzech kolejkach są bez porażki i mają siedem punktów.