Kiedy Marcin Kikut w doliczonym czasie gry strzelił zwycięskiego gola dla Lecha Poznań, pół drużyny pobiegło cieszyć się do wysokiego muru oddzielającego boisko od ulicy przy stadionie. Wyglądało to tak komicznie, jak polska liga w wydaniu gliwickim. Kibice Lecha nie zostali wpuszczeni na mecz, dopingowali swój zespół stojąc za bramą. Piłkarze dobrze słyszeli za którą.
Piast rozgrywał drugi mecz na własnym dopuszczonym już do rozgrywek stadionie i znowu grał nieźle. Tydzień temu pokonał Górnika Zabrze, teraz był blisko zatrzymania lidera tabeli. Do przerwy Lech prowadził 1:0 po bramce Semira Stilicia, jednak gospodarze wyrównali zaraz na początku drugiej części. Jakub Smektała mógł zdobyć także zwycięskiego gola, jednak sam przestraszył się chyba zamieszania, jakie ta bramka mogła wywołać w ekstraklasie.
Lech wygrał rzutem na taśmę i gdyby tego nie zrobił, straciłby pierwsze miejsce w tabeli. Franciszek Smuda, który w środę ma podpisać nowy trzyletni kontrakt z poznańskim klubem, prosi by nie koronować jego drużyny przedwcześnie. Trudno nie pamiętać o kontuzjach Grzegorza Wojtkowiaka, Rafała Murawskiego i Hernana Rengifo, zwłaszcza kiedy rywale w wyścigu o mistrzostwo, złapali wiatr w żagle.
Legia drugi raz wiosną wygrała 4:0, ale w sobotę przeciwko Cracovii wreszcie pokazała atrakcyjny futbol i gdyby tylko jej piłkarzom bardziej się chciało, zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej przekonujące. Jan Urban przed meczem mówił o naostrzonych kosach, z jakimi przyjadą zawodnicy Cracovii. Urban lubi się jednak asekurować, nauczył się tego, by później skutecznie tłumaczyć się z wpadek swojej drużyny, których ostatnio nie brakowało.
Wygrała też Polonia Warszawa, trzeci raz w lidze pod kierownictwem Bogusława Kaczmarka, ale pierwszy raz w stylu, który przystoi drużynie z ekstraklasy. Wynik 3:1 z Ruchem w Chorzowie i niezły terminarz to dla warszawiaków świąteczny prezent. Po przedłużonym zimowym śnie przebudził się Filip Ivanovski, który znowu strzelił gola. Do prowadzącego w klasyfikacji strzelców Takesure'a Chinyamy brakuje mu jeszcze pięciu bramek, o koronę walczył też będzie Paweł Brożek, którego kontuzja okazała się nie być aż tak groźna.