W pierwszym piątkowym spotkaniu Bełchatów pokonał Polonię Bytom 3:1, ale nie przyszło mu to łatwo. Prowadzenie zdobyli poloniści, gospodarze wyrównali, a potem skorzystali z błędu sędziego Piotra Siedleckiego. Chyba nikt poza nim nie widział faulu, po którym Dawid Nowak strzelił bramkę z karnego. Ten sam piłkarz podwyższył na 3:1. Było to szóste z kolei zwycięstwo Bełchatowa.
W Gliwicach Wisła męczyła się jak wcześniej Lech i Legia. Po bramce Kamila Wilczka w 23 minucie krakowianie długo nie mogli opanować sytuacji. W drugiej połowie zdołali zaledwie wyrównać. Piast bronił się całą jedenastką a Grzegorz Kasprzik potwierdził że jest jednym z najlepszych bramkarzy w lidze.
Legia w sobotę i Lech w niedzielę mają teoretycznie łatwych przeciwników i powinny wygrać. Ale po pucharowych meczach już tej pewności mieć nie można. Legia spotyka się z ŁKS, a Lech z Ruchem. Łatwiejsze zadanie mają piłkarze z Warszawy, bo piłkarze ŁKS ogłosili nie pierwszy w tym sezonie strajk. Pracodawcy są im winni wynagrodzenie za dwa miesiące. Do Lecha przyjeżdża Ruch, który sprawił niespodziankę na Łazienkowskiej.
W dramatycznej sytuacji znalazł się Górnik Zabrze. Jego mecz z Lechią będzie 1500. w ekstraklasie. Ale od jubileuszu ważniejsze są punkty. Kibice Górnika przestali ufać swoim zawodnikom i postanowili ich pilnować, żeby któryś, zamiast się przygotowywać do gry, nie poszedł do restauracji „Czarny Diament”.
Koniec świata. Dawniej takie rzeczy zdarzały się tylko w ligach amatorskich.