Faworytem tych, którzy mieli wybrać nowego selekcjonera, był Paweł Janas. „Głupio się stało, że nie dostał drugiej szansy po mundialu w 2006 roku” – mówiono w kuluarach. Faworytem mediów i kibiców – Franciszek Smuda.
Wczoraj, w dniu posiedzenia zarządu PZPN w warszawskim hotelu Sheraton, Smuda powiedział przez telefon w jednym z wywiadów, że nie boi się zostać nawet selekcjonerem tymczasowym. Wierzył, że dwa mecze wystarczą, by przekonać do jego koncepcji prowadzenia drużyny wszystkich niedowiarków.
PZPN zdecydował jednak inaczej. Reprezentacja Polski powierzona została Stefanowi Majewskiemu. Poprowadzi on drużynę w dwóch ostatnich meczach eliminacji mistrzostw świata – 10 października z Czechami i cztery dni później – ze Słowacją. Jakie ma szanse na pozostanie na stanowisku jeszcze dłużej? Prezes PZPN Grzegorz Lato nie umiał odpowiedzieć.
[srodtytul]Sprawa odwagi[/srodtytul]
O Majewskim Lato myślał już wtedy, kiedy na boisku w Mariborze za pośrednictwem telewizji zwalniał Leo Beenhakkera. Majewski był pod bokiem, zdążył właśnie poprowadzić stworzoną dla niego reprezentację do lat 23 w pierwszym meczu z walijskimi półamatorami (2: 1) i wiadomo było, że na tym stanowisku chciał tylko przezimować do lepszych czasów.