- Nie sądzę, by to spotkanie w ogóle miało faworyta. To bardzo niebezpieczne mówić o faworytach w Lidze Mistrzów. Swoją siłę trzeba pokazać na boisku – mówił Luis Enrique, ale nie omieszkał także delikatnie zasugerować, że to jednak gospodarze mogą mieć więcej nadziei na wygraną. Umniejszanie własnych umiejętności i wyolbrzymianie atutów rywala powoli staje się tradycją w rozgrywkach o Puchar Europy. Ale chyba już mało kto daje się nabrać na przedmeczową kokieterię szkoleniowców, piłkarzy czy działaczy klubowych.
Ale Enrique postanowił spróbować. Niewykluczone, że usiłuje asekurować się przed ewentualną porażką. Jeśli jego zespół z boiska zejdzie pokonany, szkoleniowiec będzie mógł stwierdzić „przecież mówiłem, teraz myślimy o rewanżu".
Nastroje w Barcelonie po ostatnim spotkaniu w La Liga nie mogą być dobre. Porażka na własnym stadionie 0:1 z Malagą spowodowała, że pojawiło się wiele pytań o formę drużyny. Dziennikarze i kibice chcą wierzyć, że to tylko zasłona dymna przed znacznie ważniejszym meczem, czyli dzisiejszym starciem w Lidze Mistrzów z Manchesterem City. Ale Luis Enrique zaprzeczył tym pogłoskom.
- Przegrana z Malagą nie była spowodowana tym, że myślami byliśmy już w Manchesterze. Staraliśmy się zagrać jak najlepiej i skupialiśmy się tylko na tamtym spotkaniu. Przed Ligą Mistrzów musimy zmienić nasze nastawienie. Czekają nas dwa bardzo ciężkie mecze z wyjątkowo ciężkim przeciwnikiem – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Barcelony. Na dodatek Leo Messi i Gerard Pique tuż przed wylotem do Anglii byli widziani w jednym z barcelońskich kasyn, przez co niepokój się powiększył. Ale trener bagatelizuje sprawę, mówiąc, że to nic nie wielkiego i nie ma z czego robić sensacji.
Manchester City i FC Barcelona spotkały się w 1/8 finału Ligi Mistrzów także rok temu. Wtedy lepsza okazała się drużyna z Katalonii, która wygrała 2:0 i 2:1. Samir Nasri, pomocnik mistrzów Anglii, stwierdził, że wtedy on i jego koledzy okazali przeciwnikom zbyt dużo szacunku. Tym razem ma być inaczej. Vincent Kompany powiedział, że Barcelona nie pokazuje obecnie niczego nowego, czego należałoby się obawiać.