Poznań z mistrzowskim widokiem

Losy mistrzostwa Polski są od dziś w rękach zawodników Lecha Poznań.

Aktualizacja: 09.05.2015 18:54 Publikacja: 09.05.2015 18:31

Poznań z mistrzowskim widokiem

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

W pierwszej kolejce drugiej rundy rozgrywek ekstraklasy, gdy punktów już nikt dzielić, ani zabierać nie będzie, Legia straciła pozycję lidera. Na pierwszym miejscu tabeli rozgościł się jej kosztem Lech - i to poznaniacy mają teraz wszystkie karty w swoich rękach, by zapewnić sobie mistrzostwo Polski. Nie muszą się oglądać na nikogo, są panami swojego losu. Legioniści natomiast, by marzyć o tytule, co weekend będą musieli nie tylko sami wygrywać, ale przede wszystkim sprawdzać wyniki poznaniaków.

W drugiej połowie mecz był rewelacyjny do oglądania i godny miana klasyku ekstraklasy. O pierwszej części lepiej się nie rozwodzić i jak najszybciej o niej zapomnieć. Piłkarze Lecha, którzy w tym roku nie potrafią zagrać dwóch równie dobrych połówek, wyszli z szatni żądni krwi. Dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy, po rzucie rożnym, do zagubionej w polu karnym piłki dopadł Darko Jevtic - i goście wyszli na prowadzenie. Minęło kolejne 120 sekund i Karol Linetty zatańczył z Inakim Astizem, który wywrócił się przed polem karnym, i podwyższył na 2:0.

Lech w każdym z trzech poprzednich meczów z Legią jako pierwszy strzelał bramki. W pierwszym spotkaniu w Warszawie Kolejorz prowadził 2:0, ale skończyło się na remisie 2:2. W rundzie rewanżowej znowu było 2:0 dla Lecha, ale tym razem zawodnicy Henninga Berga nie byli w stanie strzelić tylko jednego gola. Wreszcie w Pucharze Polski przed tygodniem poznaniacy prowadzili, ale Legia zdołała rozstrzygnąć finał na swoją korzyść, wygrywając 2:1.

Gdy w 54. minucie kontaktową bramkę zdobył Ivica Vrdoljak, wydawało się, że historia się powtórzy. Tym razem jednak Lech nie dał się wymknąć zwycięstwu, chociaż w czwartej minucie doliczonego czasu gry kapitalną okazję zmarnował wprowadzony po przerwie Guilherme. Lech mógł już w tym czasie jednak prowadzić 3:1. Tuż po wejściu na boisko kapitalną akcją popisał się Zaur Sadajew. Czeczeniec przebiegł przez całą połowę, a Ivica Vrdoljak wyglądał jakby towarzyszył mu w porannym joggingu, a nie próbował odebrać piłkę. Sadajew wpadł w pole karne, przelobował Dusana Kuciaka, a gdy piłka leciała w powietrzu na kilka milisekund na stadionie zrobiło się całkowicie cicho. Dopiero gdy piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole, na trybuny wróciło życie.

Legia po raz ostatni nie była liderem w tym sezonie na początku października 2014 roku, gdy w 11. kolejce przegrała z Piastem na wyjeździe 1:3. Pierwszą pozycję odzyskała jednak już w następnej serii gier. I od 17 października, aż do dziś, patrzyła na ligę z wyższością. Kto wie, czy ta pycha – wszak jeden z siedmiu grzechów głównych – nie okaże się gwoździem do trumny Legii.

Obrońcy tytułu przegrali po raz dziewiąty w tym sezonie. Lech też nie rozpieszczał swoich kibiców, poznaniacy zostali królami remisów – mają ich już 12. Za remisy przynajmniej jednak są punkty. Tymczasem pochłonięty rywalizacją w pucharach Berg jesienią wystawiał często zawodników trzecioplanowych, a ci nie potrafili mu przywieźć punktów z takich miejsc jak Bielsko-Biała, Łęczna, czy Gliwice.

Legia nie miała tak naprawdę w sobotnim meczu takiego momentu, by widać było po niej, że to drużyna, która gdyby nie idiotyczny błąd administracyjny, miałaby wielką szansę na początku sezonu awansować do Ligi Mistrzów. Nie widać też po niej było, że to zespół, który w awansował z grupy Ligi Europejskiej, w końcu nie było widać, że to zdobywca Pucharu Polski. Lech był wyraźnie lepszą drużyną – przede wszystkim dlatego, że miał środek pomocy. Legia z dwoma niekreatywnymi i nastawionymi niemal wyłącznie na przeszkadzanie piłkarzami w środku pola – Ivicą Vrdoljakiem i Tomaszem Jodłowcem – nie miała szans z dobrze grającymi pomocnikami Lecha.

- Jestem przekonany, że to my zdobędziemy mistrzostwo – powiedział po meczu Dusan Kuciak. Wydaje się, że jednak jest w tym przekonaniu coraz bardziej osamotniony.

Legia Warszawa – Lech Poznań 1:2 (0:0)

Bramki: Vrdoljak 54 – Jevtić 47, Linetty 49

Żółte kartki: Kucharczyk, Astiz, Duda (Legia); Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Sadajew, Linetty (Lech).

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów 25 037

Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?