Stefan Szczepłek z Berlina
Barcelona była faworytem finału w Berlinie i go wygrała. Zrobiła to, czego od niej oczekiwano, chociaż najlepszy atak świata: Leo Messi, Luis Suarez, Neymar, miał problemy z pokonaniem dobrze zorganizowanych linii obronnych Juventusu.
Gra Barcelony to „zorganizowany żywioł". Gra Juventusu – perfekcja w obronie, charakterystyczna dla drużyn włoskich. Czy Stara Dama wypadałaby jeszcze lepiej w defensywie z Giorgio Chiellinim? Być może, ale zapewne nie na tyle, aby zatrzymać Katalończyków. Chiellini, filar defensywy Juventusu i Squadry Azzurra, odniósł kontuzję na środowym treningu. W Berlinie wystąpił już tylko w roli jednego z wielu motywatorów swoich kolegów. Dodawał im otuchy i dawał rady. Tak jak Czech Pavel Nedved, niegdyś najlepszy piłkarz Europy, który najpiękniejsze lata przeżywał w Juventusie, a teraz jest członkiem zarządu klubu. Wszyscy w eleganckich szarych garniturach, pod krawatami. Kiedy wychodzili z autokaru, wyglądali jak grupa zdyscyplinowanych modeli, udających się na pokaz.
22-letnie dzieci
Barcelona – przeciwnie. Wszyscy w klubowych koszulkach polo, rozpiętych pod szyją, sportowych butach, na luzie. Oni szli się bawić. Jedyne, co łączyło jednych i drugich, to słuchawki na uszach. Carlos Tevez wyglądał w nich, jakby chciał odciąć się od całego świata. Paul Pogba i Neymar śpiewali pod nosem i tańczyli, świadomi obserwujących ich kamer. Pogba nie wygląda na piłkarza, który jest w stanie skoncentrować się na grze. Ma niezwykły potencjał, potrafi zrobić coś wyjątkowego, nieprzypadkowo biją się o niego najlepsze kluby świata, ale sprawia jeszcze wrażenie 22-letniego dziecka. Przypomina pod tym względem trochę Neymara, ale on przynajmniej potrafi jednym zagraniem dać swojej drużynie zwycięstwo.
Barcelona składa się z takich właśnie piłkarzy. Szybko zdobyli bramkę, starali się o kolejne, ale im się nie udawało. Dopóki Juventus nie wierzył w sukces, wszystko było w porządku. Ale kiedy Alvaro Morata wyrównał, nagle się okazało, że piłkarze Barcelony są takimi samymi ludźmi jak wszyscy, nawet jeśli lepiej grają w piłkę. Teraz zwątpili. Trwało to jakiś kwadrans. Wystarczyło, żeby się przekonać, że nawet najlepszy defensywny pomocnik świata Javier Mascherano na środku obrony bywa ogrywany, a jego partnerzy popełniają proste błędy.
Chyba wszystkie najlepsze drużyny w historii futbolu zasłużyły na tę opinię, bo miały wspaniałych napastników i pomocników. To oni strzelali gole, przynoszące zwycięstwa. Zawsze więcej niż ponieśli strat ich partnerzy z obrony. Z Barceloną nie jest inaczej. Jest znakomicie zbalansowana, ale to Messi, Suarez i Neymar zdobyli 122 bramki w sezonie we wszystkich rozgrywkach. Dwie ostatnie dołożyli w Berlinie, ale pierwszego, najważniejszego, gola dla Barcy zdobył Ivan Rakitić po asyście Andresa Iniesty. Był to pierwszy gol z gry dla Barcelony bez udziału któregoś z tria napastników od 28 lutego.