Droga jest długa - muszą pokonać czterech rywali. O 17.00 Jagiellonia zmierzy się w Szawlach z wicemistrzem Litwy Kruoją Pokroje, trzy godziny później Śląsk spotka się - także na wyjeździe - z NK Celje, wicemistrzem Słowenii (rewanże za tydzień).

Jagiellonia ostatni raz grała w pucharach cztery lata temu, ale nie są to miłe wspomnienia. W I rundzie kwalifikacji Ligi Europejskiej okazała się słabsza od kazachskiego Irtyszu Pawłodar. Nie dziwi więc, że w klubie z ulgą i radością przyjęli wyniki losowania.

Do Szawli (położony w polu stadion w Pokroje nie spełnia wymogów UEFA) z Białegostoku jest niecałe 400 km, bliżej w ekstraklasie zespół Michała Probierza miał tylko na mecze w Warszawie, Kielcach, Bełchatowie i Łęcznej. W dodatku Kruoja w obecnym sezonie (na Litwie gra się systemem wiosna - jesień) spisuje się poniżej oczekiwań - na półmetku zajmuje dopiero ósme miejsce w tabeli. Śląsk przed dwoma laty był o krok od awansu do fazy grupowej. W ostatniej rundzie eliminacji przegrał jednak wyraźnie z Sevillą, późniejszym triumfatorem LE.

Celje, z którym drużyna Tadeusza Pawłowskiego zmierzy się teraz, przeszło ostatnio rewolucją kadrową. Z klubem pożegnało się kilku zawodników, w tym wicekról strzelców ligi słoweńskiej, 21-letni Benjamin Verbić. Kiedyś interesowała się nim Legia, za 1,2 mln euro kupiła go właśnie FC Kopenhaga.

Meczów Jagiellonii i Śląska nie pokaże żadna polska telewizja. O prawa do transmisji spotkań Lecha i Legii w kolejnych rundach Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej stara się TVP.