Legia w zeszłym tygodniu wywalczyła w Kijowie dobry wynik z Zorią Ługańsk. Wygrana 1:0 oznacza, że wicemistrzowie Polski przystępują do rewanżu bez noża na gardle.
W weekend Legia poniosła w ekstraklasie porażkę z Koroną Kielce u siebie (1:2), a w warszawskim zespole właściwie żaden z zawodników nie stanął na wysokości zadania. Wiadomo jednak, że to awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej jest priorytetem dla wszystkich zatrudnionych przy Łazienkowskiej.
Legia Henninga Berga w ekstraklasie i ta w pucharach to dwa inne zespoły. W Europie warszawianie są mądrze grającą drużyną, uważną w defensywie i skuteczną w ataku. Pod kierownictwem Norwega Legia rozegrała 19 spotkań w pucharach – 15 z nich wygrała, raz zremisowała (i to przeciwko półamatorom z St. Patricks, którzy w rewanżu dostali lanie 5:0), tylko trzy spotkania przegrała (w tym oba z Ajaksem w 1/16 finału zeszłorocznej edycji LE). Bilans nie bierze pod uwagę walkowerów z Celtickiem i Kukesi.
Legioniści aż siedem z tych meczów wygrali 1:0, w sumie strzelili 30 goli, tracąc zaledwie dziewięć. W lidze jednak punkty potrafią podarować każdemu – w 59. meczach ekstraklasy pod wodzą Norwega Legia przegrywała 13 razy.
Lech pokonał w Poznaniu tydzień temu Videoton aż 3:0 i tylko katastrofa mogłaby pozbawić poznaniaków awansu. Dlatego też w minionym tygodniu więcej w klubie mówiło się o transferach i dalszym ciągu kryzysu w lidze (w niedzielę zespół Macieja Skorży przegrał u siebie z Piastem Gliwice 0:1) niż o rewanżu z Węgrami.
Blisko przyjścia do Lecha jest pomocnik Jagiellonii, powoływany już do reprezentacji Polski przez Adama Nawałkę – Maciej Gajos. Rozgrywający trzeciego zespołu poprzedniego sezonu ligowego ma zastąpić w Poznaniu Karola Linetty'ego. O odejściu 20-letniego wychowanka mówiło się w Lechu od dawna. Tego lata pomocnik podobno miał propozycje z Borussii Moenchengladbach i angielskiego Tottenhamu. Z transferów jednak nic nie wyszło i gdy już wydawało się, że Linetty przynajmniej do zimy zostanie w ekstraklasie, sytuacja się zmieniła.