W obecnej formule Ligi Mistrzów (osiem grup, a potem 1/8 finału) tylko sześć razy zdarzyło się, by zespół, który przegrał dwa pierwsze spotkania, awansował do rundy pucharowej. Udało się to Werderowi Brema (sezon 2005/2006), Interowi (2006/2007), Olympique Lyon (2007/2008), Panathinaikosowi (2008/2009), Olympique Marsylia (2010/2011) i Galatasaray Stambuł (2012/2013).
Arsenal po porażkach z Dinamem Zagrzeb i Olympiakosem Pireus znalazł się w równie trudnej sytuacji, ale po ligowym zwycięstwie nad Manchesterem United piłkarze z Londynu nie ukrywają, że dostali skrzydeł. Tylko jak powstrzymać bawarską maszynę, która w tym sezonie nie zacięła się ani razu? – Jesteśmy w stanie to zrobić. Każda drużyna ma swoje słabe strony – przekonuje Arsene Wenger, choć statystyki nie przemawiają na korzyść jego zawodników. Przed własną publicznością wygrali z Bayernem zaledwie raz: dziesięć lat temu po bramce Thierry'ego Henry'ego.
Henry'ego w Londynie od dawna już nie ma, podobnie jak stadionu Highbury, na którym odbył się tamten mecz. Ale jest Alexis Sanchez, błyszczący ostatnio formą niczym Robert Lewandowski. 10 goli w sześciu spotkaniach musi robić wrażenie nawet na mistrzach Niemiec. – Arsenal potrzebuje punktów, spodziewamy się ciężkiego meczu – przyznaje Lewandowski i przypomina, że Pep Guardiola nie oczekuje od niego wyłącznie bramek. – Nie muszę trafiać w każdym spotkaniu, by trener był ze mnie zadowolony. Nie jestem napastnikiem, który czeka w polu karnym na piłkę. Biegam, podaję, próbuję stwarzać okazje kolegom.
Guardiola też nie lekceważy przeciwnika. – Nigdy nie patrzę w tabelę, nie ma dla mnie znaczenia, że Arsenal poniósł dwie porażki. Znam ich dobrze, wiem, na co ich stać – mówi trener lidera Bundesligi i komplementuje Wengera: – 20 lat pracy w jednym miejscu to niesamowite osiągnięcie. On jest kimś więcej niż menedżerem. Zmienił ten klub.
Kibice Bayernu planują dziś mały protest przeciw zbyt drogim biletom w Anglii. Chcą pokazać, że „futbol bez udziału publiczności nie jest wart nawet grosza" i wejdą na trybuny Emirates dopiero w piątej minucie.