Korespondencja z Paryża
Polscy slalomiści medalu olimpijskiego wypatrywali od 2000 roku, patrząc z pewnością zazdrośnie na sprinterów, którzy od tamtych igrzysk w Sydney przywożą co najmniej jeden krążek z każdych kolejnych. Jak dotąd żaden przedstawiciel dyscypliny nie zdobył za to złota. Prezes Polskiego Związku Kajakowego (PZKaj) Grzegorz Kotowicz zapowiadał zaś, że w Paryżu to może się zmienić.
Jeden z argumentów dała właśnie Zwolińska, która przyjechała do Paryża już jako zawodniczka z osiągnięciami, a apetyt zaostrzyła na miejscu, bo miała drugi czas kwalifikacji i półfinału. Szybsze były jedynie faworytki: najpierw Australijka Jessica Fox, później Niemka Richarda Funk.
Czytaj więcej
Polacy w pierwszym meczu turnieju olimpijskiego dobrze odegrali rolę faworyta i pokonali Egipcjan 25:21, 25:19, 25:13. Teraz będzie już tylko trudniej i poważniej.
Fox w półfinale dość nieoczekiwanie była ósma, co sprawiło, że w walce o medale, kiedy zawodniczki występują w kolejności odwrotnej do miejsc, stanęła na starcie dość wcześnie, ustanawiając dla rywalek mistrzowski standard.
Paryż 2024. Jak Klaudia Zwolińska wygrywa z żywiołem
Zwolińska rywalizuje w dyscyplinie wymagającej, gdzie przeszkody się piętrzą, bo trzeba nie tylko walczyć z własnymi słabościami oraz być szybszą od rywalek, ale także okiełznać żywioł, atakując na rwącej wodzie bramki z nurtem i pod nurt.