Argentyna wygrała z Francją! Leo Messi władcą absolutnym

Argentyna wygrała z Francją po rzutach karnych (3:3 k. 4:2), Leo Messi zdobył złoto mundialu. Dziś on jest królem futbolu. Kolejnym będzie Kylian Mbappe.

Publikacja: 18.12.2022 19:00

Argentyna wygrała z Francją! Leo Messi władcą absolutnym

Foto: KIRILL KUDRYAVTSEV / AFP

Czytaj więcej

NA ŻYWO: Argentyna-Francja 3:3 i karne dla Argentyny! Messi mistrzem świata!

Geniusz z Rosario dogonił legendę Diego Maradony. Napisał historię wręcz nierealną, wpadającą w koleiny banału. Ozłocił przecież życiorys na mecie kariery, spełnił marzenie chwilę przed nadejściem zmroku.

Messi tańczył swój ostatni mundialowy taniec. Początkowo gubił krok, ale piękniał z turniejem. Finał miał być ostatnim pociągnięciem pędzla na tym dziele sztuki. Argentyna prowadziła 2:0 i 3:2, skończyło się na rzutach karnych.

Scaloni dokonał w składzie jednej zmiany, chciał wyciągnąć z rękawa wygrywającą karta. Angel di Maria, który w trzech meczach fazy pucharowej był na boisku przez osiem minut, najpierw wywalczył karnego, później strzelił sam.

Stała jednak po drugiej stronie boiska drużyna, którą łatwo zranić, ale nie da się jej zabić. Didier Deschamps jeszcze przed przerwą wymienił dwóch piłkarzy. Marcus Thuram i Randal Kolo Muani asystowali później przy golach.

Messi oraz Mbappe dzielili się tym meczem, śledziliśmy pojedynek na piłkarskim szczycie. Argentyńczyk w pierwszej połowie wykorzystał rzut karny, a później napędził bramkowy kontratak, który golem zamknął Di Maria.

Francuzi byli oszołomieni, choć podczas „Marsylianki” Mbappe uśmiechał się szelmowsko, jakby przekonany, że ten wieczór będzie należał do niego. Wykorzystał rzut karny, później trafił wolejem. Akcje dzieliło 97 sekund.

Czytaj więcej

Mundial w Katarze. Medal za fajerwerki. Chorwacja wygrała z Marokiem!

Cichym bohaterem tej wymiany ciosów był Szymon Marciniak - czujny, precyzyjny i bezbłędny. Podejmował trudne decyzje bez wahania, wyszykował szczyt sędziowskiej formy na najważniejszy mecz kariery.

Doszło do dogrywki. Wrzała krew, trwała wymiana ciosów. Wreszcie z bliska piłkę do bramki wepchnął Messi - chyba siłą woli. Argentyńczycy płakali ze szczęścia, ale mieliśmy jeszcze rzut karny. Trafił Mbappe, uzbierał hat-tricka.

Skończyło się na serii jedenastek. Mbappe i Messi trafili. Mylili się Francuzi: strzał Kingsleya Comana obronił Emiliano Martinez, Aurelien Tchouameni nie trafił w bramkę. Hugo Lloris przy uderzeniach rywali był bezradny.

Wreszcie trafił Gonzalo Montiel. Argentyna mogła zapłakać ze szczęścia.

Wirus rozdawał karty

Messi oraz Mbappe dali twarz sukcesowi swoich drużyn, ale awans do finału wymagał przecież kolektywnego wysiłku. Cichym bohaterem Argentyny był Lionel Scaloni. Selekcjoner, który pracą z drużyną narodową zaczyna trenerką karierę, odmłodził reprezentację i nauczył piłkarzy, że choć muszą zawsze na boisku patrzeć w kierunku Messiego, to nie mogą liczyć wyłącznie na niego.

Koledzy stworzyli kapitanowi komfortową przestrzeń do pracy: otoczyli go na boisku kordonem sanitarnym, wybiegali jego kilometry. Messi mógł dzięki temu ograniczyć zbędny wysiłek - Argentyńczycy defensywę organizowali właściwie bez jego udziału - żeby maksymalizować efekt każdego kontaktu Messiego z piłką. Nosili mu fortepian, ale sami także umieli na nim grać.

Czytaj więcej

Mundial w Katarze. Leo Messi dostał Złotą Piłkę

Mundial był też turniejem Juliana Alvareza, Enzo Fernandeza czy Emiliano Martineza tak samo, jak Antoine’a Griezmanna, Hugo Llorisa i Oliviera Girouda, czyli bohaterów Francji. Deschamps także zbudował swoją drużynę wokół lidera, który mógł błyszczeć dlatego, że miał obok siebie klasowych partnerów, których wysiłek pozwolił mu ograniczyć zaangażowanie w defensywę.

Nikt nie rozegrał tylu meczów w reprezentacji Francji, co Lloris, nikt nie strzelił tylu goli, co Giroud i nikt nie ma takiej serii jak Griezmann - mózgu zespołu, błyskotliwie spinający linię obrony z atakiem - dla którego finał był 73. występem z rzędu w drużynie narodowej. Jego nowa rola lidera środka pola także dowód elastyczności Deschampsa, który musiał dostosowywać grę do możliwości.

Francuzi awansowali do finału, choć plany trenera torpedowały kłopoty. Kontuzje wykluczyły z mundialu Paula Pogbę, N’Golo Kante, Karima Benzemę i Christophera Nkunu, już w pierwszym meczu kontuzji doznał Lucas Hernandez. Obrońców tytułu dopadł także wirus: chorowali Adrien Rabiot, Dayot Upamecano, Kingsley Coman, Raphael Varane i Ibrahima Konate.

To także był w Katarze rozgrywający, którego mogliśmy się spodziewać. Na niewielkiej przestrzeni zebrały się przecież setki tysięcy ludzi z całego świata, a maseczek od dziennikarzy wymagali w strefie wywiadów jedynie Anglicy i Japończycy. W tej sytuacji mundial musiał być inkubatorem zakażeń.

Mistrzostwa świata w piłce nożnej
Finał

Argentyna - Francja 3:3 po dogrywce, karne 4-2
Bramki: L. Messi (23-z karnego i 109), A. Di Maria (36) - K. Mbappe (80-z karnego, 81 i 118).
Żółte kartki: E. Fernandez, M. Acuna, L. Paredes, G. Montiel (Argentyna); A. Rabiot, M. Thuram, O. Giroud (Francja).
Sędziował S. Marciniak (Polska).
Argentyna: E. Martinez – Molina (91, Montiel), Romero, Otamendi, Tagliafico (120, Dybala) – Di Maria (64, Acuna), De Paul (102, Paredes), Fernandez, MacAllister (116, Pezzella) – Messi, Alvarez (102, Lautaro Martinez).
Francja: Lloris – Kounde (120, Disasi), Varane (113, Konate), Upamecano, T. Hernandez (71, Camavinga) – Rabiot (96, Fofana), Tchouameni – Dembele (41, Kolo Muani), Griezmann (71, Coman), Mbappe – Giroud (41, Thuram).

Jego uczestników atakowała nie tylko mrożąca klimatyzacja - mistrzostwa świata odbywały się na pustyni, ale kurtka bądź bluza już po kilku dniach była niezbędnym wyposażeniem plecaka - ale także kumulacja patogenów ze wszystkich zakątków globu. Chorowali piłkarze, trenerzy i dziennikarze. Jeden z polskich korespondentów mecz 1/8 finału z Francuzami śledził ze szpitalnego łóżka.

Mundial globalizacji

Oglądaliśmy mundial gasnących gwiazd. Wielu liderów przeżywało swój ostatni taniec na największej piłkarskiej scenie. Wszystko wskazuje na to, że już nie zobaczymy na mundialu Luki Modricia, Roberta Lewandowskiego, Cristiano Ronaldo, a może także Neymara. Obronili się tylko Chorwat oraz Messi, którzy oszukali czas.

Śledziliśmy turniej sportowo satysfakcjonujący, bogaty w nieoczekiwane zwroty akcji. Awans do fazy pucharowej wywalczyły reprezentacje sześciu kontynentów, ale to paradoksalnie raczej dowód na postępującą europeizację futbolu niż triumf egzotyki, bo właśnie z Europy już dziś większość swoich zawodników rekrutują do drużyny narodowej nie tylko Marokańczycy.

Są oni dopiero trzecim zespołem ze starego futbolowego świata, uosabianego przez Europę i Amerykę Południową, który dotarł do półfinału, jednocząc kibiców z Afryki oraz świata arabskiego. Jednocześnie ponad połowa jego reprezentantów urodziła się poza krajem, co każde widzieć w tym wyniku nie tyle triumf piłkarskiej egzotyki, co raczej globalizacji.

Mistrzostwa świata w piłce nożnej
Najlepsi strzelcy

8 goli – K. Mbappe (Francja)
7 – L. Messi (Argentyna)
4 – J. Alvarez (Argentyna), O. Giroud (Francja)
3 – C. Gakpo (Holandia), A. Morata (Hiszpania), G. Ramos (Portugalia), M. Rashford, B. Saka (obaj Anglia), Richarlison (Brazylia), E. Valencia (Ekwador)

Unifikują się także style. Szukająca na boisku samby Brazylia czy wierząca wciąż w grę tysiąca podań Hiszpania to zespoły na wymarciu. Drużyny z różnych kontynentów grają dziś podobnie, bo ich piłkarze dojrzewają w niemal identycznych warunkach. Wyróżnili się na tym tle tylko Polacy, którzy jako jedyni pokazali futbol prymitywny i strachliwy, uwstecznieni przez trenera.

Piłka klubowa coraz skuteczniej spycha drużyny narodowe w cień. Kalendarz gęstnieje, czas znika, szkoleniowcy są selekcjonerami bardziej niż kiedykolwiek. Trudno nadać drużynie charakterystyczny sznyt - do mundialu w cieplarnianych warunkach szykowali się tylko Katarczycy oraz Saudyjczycy.

Sport i polityka

Wygranym mundialu był oczywiście także Katar. Walkę o złoto w dniu święta narodowego stoczyli przecież gracze Paris-Saint Germain - podobno podczas sezonu przekomarzali się na ten temat w szatni, także z udziałem Neymara. Paryski klub oraz mundial rosły przez lata niemal jak bracia-bliźniacy. Obietnica inwestycji w PSG była w 2010 roku elementem bitwy o głosy dla Kataru przy wyborze gospodarza.

Piłka wcale nie trafiła na obczyznę, niektórzy mogli nawet przekornie zanucić, że futbol wrócił do domu. Nawet Robert Lewandowski jeszcze przed mundialem wyjaśniał, że klimat nad Zatoką Perską nie jest dla niego zaskoczeniem, bo przez lata bywał tam na zgrupowaniach z Bayernem Monachium. Dauha bywała już gospodarzem Superpucharu Włoch oraz klubowych mistrzostw świata.

Katar pokonał długą drogę i zbudował sobie tak mocną pozycję, że mistrzostwa świata zorganizował na własnych warunkach. Mundial nie był tym razem eksterytorialną przestrzenią zarządzaną przez FIFA. To Katarczycy decydowali, kogo i jak chcą widzieć na stadionie. Wyprosili więc z trybun piwo, tęczowe flagi oraz irańskie transparenty wspierające rewolucję, ale nie przeszkadzała im Palestyna.

Harry Kane nie mógł założyć na ramię opaski z hasłem „One Love”, ale organizatorów nie raziła rosyjska flaga na bucie Kameruńczyka Gaela Ondouy, ani wilk Zabiwaka (był maskotką poprzedniego mundialu Rosji) paradujący podczas ceremonii otwarcia. Sprawa zbrojnej inwazji na Ukrainę podczas turnieju właściwie nie istniała.

Katarczycy urządzili sobie mundial po swojemu, a emir Tamim ściskał dłonie, machał flagami i pokazał twarz monarchy gotowego do dialogu. Przyjął w loży honorowej saudyjskiego księcia koronnego Mohammeda bin Salmana, turniej odwiedził amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, szyku podczas najważniejszych meczów zadawał prezydent zbratanej z Katarem Francji Emmanuel Macron.

Przeżyliśmy prawdopodobnie najbardziej polityczny turniej w dziejach mundiali, bo wielki sport jest dziś z geopolityką nierozerwalnie związany, ale dla kibiców i tak najważniejsza była piłka.

Wspomnieniami z Kataru dla wielu pozostaną przede wszystkim wydarzenia boiska. Zobaczyliśmy mundial naznaczony jałowym kunsztem Hiszpanów, brazylijską sambą, szaleńczym pressingiem Japończyków, piłkarzami Maroka całującymi swoje matki oraz łzami Lewandowskiego i Ronaldo. Finałem był zaś taniec Messiego z historią - lepszego gospodarze nie mogli sobie wymarzyć.

Kamil Kołsut z Kataru

Geniusz z Rosario dogonił legendę Diego Maradony. Napisał historię wręcz nierealną, wpadającą w koleiny banału. Ozłocił przecież życiorys na mecie kariery, spełnił marzenie chwilę przed nadejściem zmroku.

Messi tańczył swój ostatni mundialowy taniec. Początkowo gubił krok, ale piękniał z turniejem. Finał miał być ostatnim pociągnięciem pędzla na tym dziele sztuki. Argentyna prowadziła 2:0 i 3:2, skończyło się na rzutach karnych.

Pozostało 96% artykułu
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy