Maroko było ostatnią nadzieją reszty świata. - Wszyscy jesteśmy z Afryki i wszyscy ich wspieramy - przekonywali nas przeżywający ten mecz jak swój dziennikarze z Kamerunu.
Piłkarze mogli liczyć nie tylko na doping fanów drużyn, które już z turnieju odpadły, ale także własnych. Tysiące Marokańczyków przyleciało do Dauhy. Byli mile widziani, skoro ich kraj w 2017 roku - gdy inspirowani przez Saudyjczyków sąsiedzi zorganizowali gospodarczą blokadę Kataru - wysyłał nad Zatokę Perską samoloty z zaopatrzeniem.
Maroko dopiero w 1956 roku uzyskało autonomię, reprezentację na mundial wysłało już po raz szósty. Tylko w 1986 roku tamtejszym piłkarzom udało się wyjść z grupy.
Czytaj więcej
Paulo Bento potwierdził, że odchodzi ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Korei Południowej, po tym jak jego drużyna w 1/8 finału mundialu przegrała z Brazylią 1:4.
Teraz powtórzyli tamten sukces i stanęli przed szansą na historyczny wynik. - Wszystko jest możliwe, moja ambicja nie ma granic. Zespół z Afryki nigdy nie wygrał mundialu, więc dlaczego nie my? Dlaczego moi piłkarze nie mogą marzyć? - pytał dziennikarzy dzień przed meczem trener Hoalid Regragui. Minęło kilkanaście godzin i jego podopieczni udowodnili, że są marzycielami.