Jest szeroka kadra na Katar. Wiadomo, kto może czuć się pewnie

– Chcę się skontaktować z każdym i powiedzieć, żeby walczył. Nie miałem przy wyborze tej kadry dylematów – podkreśla Michniewicz.

Ostateczny skład drużyny narodowej poznamy 10 listopada, czyli cztery dni przed rozpoczęciem zgrupowania w Warszawie, którego punktem kulminacyjnym będzie ostatni przedmundialowy sprawdzian: mecz z Chile na PGE Narodowym (16 listopada).

Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) mógł zgłosić do Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) 55 nazwisk, ale Michniewicz zawęził listę, aby uniknąć niepotrzebnych spekulacji. Jednocześnie zostawił sobie pole manewru na wypadek ewentualnych problemów zdrowotnych.

– Wszyscy wiedzą, kto może czuć się w miarę pewnie, ale to jest sport i przez trzy tygodnie sporo może się zmienić. Niektórzy rozegrają w tym czasie po siedem–osiem meczów, a inni żadnego. Gdybym jednak już dziś miał wytypować 26 piłkarzy, to nie miałbym z tym problemu – podkreśla selekcjoner.

Michniewicz postawił na sprawdzonych żołnierzy. Jedynym piłkarzem, z którym nie pracował wcześniej, jest Kacper Kozłowski, jego dla drużyny narodowej wymyślił jeszcze Paulo Sousa. Spośród zawodników, których w tym roku powoływał obecny selekcjoner, na liście nie ma ośmiu graczy.

Maciej Rybus wolał zostać w Rosji i pobierać pensję w Spartaku Moskwa, niż walczyć o miejsce w drużynie narodowej. Kontuzjowani są Jakub Moder, Bartosz Salamon, Kamil Pestka, Marcin Kamiński i Przemysław Płacheta, a Konrad Michalak oraz Przemysław Walukiewicz nie przekonali selekcjonera.

Są na liście zawodnicy, którzy mecze swoich klubów oglądają z trybun lub z ławki rezerwowych, jak choćby Tymoteusz Puchacz w Unionie Berlin. – Każdy przypadek rozpatrzymy indywidualnie. Nie chcę zapowiadać, że ci, którzy nie grają, nie pojadą na mundial – mówi Michniewicz, choć jeszcze w czerwcu wysyłał inne sygnały.

Zmienił zdanie, bo problemy z regularnymi występami w klubach mają Jan Bednarek i Szymon Żurkowski. Pierwszy od lat jest filarem reprezentacyjnej defensywy, a w drugim Michniewicz upatruje ważnej postaci środka pola, co pokazały mecze Ligi Narodów.

– Bardzo na niego liczę. Mój asystent Alessio De Petrillo spotka się z dyrektorem Fiorentiny, żeby porozmawiać o przyszłości Żurkowskiego i wywrzeć miękką presję, bo chłopak ma szansę jechać na mistrzostwa i potrzebuje gry – wyjaśnia Michniewicz.

Największa niespodzianka w kadrze to Patryk Dziczek. Były młodzieżowy reprezentant Polski przez półtora roku nie grał, bo miał problemy z sercem. Wydawało się, że jego kariera jest zagrożona, ale wrócił do treningów i regularnej gry. Dziś jest piłkarzem Piasta Gliwice.

– To przyszłość kadry, bo gra na pozycji Grzegorza Krychowiaka, gdzie nie mamy zbyt dużego wyboru. Wiele ostatnio przeszedł, ale widzę w nim determinację oraz potencjał. Nawet jeśli nie uda mu się wsiąść do samolotu do Kataru, to potrzebował tego impulsu – wyjaśnia Michniewicz.

Większe szanse na wyjazd mają środkowi obrońcy Legii Warszawa, Artur Jędrzejczyk i Maik Nawrocki. – Znam ich, pracowaliśmy razem i gdyby nie problemy zdrowotne, to byliby powołani już wcześniej. Maika chciałem mieć na zgrupowaniu we wrześniu, ale musiał się wyleczyć – mówi selekcjoner i podkreśla, że na mundial polecą piłkarze z Ekstraklasy.

Jest ich na szerokiej liście siedmiu: oprócz legionistów Kamil Grosicki, Michał Skóraś, Patryk Kun, Mateusz Łęgowski oraz Dziczek (łącznie u Michniewicza zagrali oni w kadrze jedynie 39 minut).

– Rozważaliśmy jeszcze powołanie Damiana Dąbrowskiego i Rafała Wolskiego, ale nie było czasu, aby ich sprawdzić w meczach. Szanuję jednak polską ligę. Spędziłem w niej wiele lat i wiem, że nie jest tak, że wszystko, co w niej robimy, jest złe – podkreśla Michniewicz.