Rz: Po ogłoszeniu powrotu Roberta Kubicy do Formuły 1 w mediach – także zagranicznych – mówi się, że to jedno z największych tego rodzaju wydarzeń w historii sportu.
Andrzej Person: Z różnych powodów wraca się do sportu. Niektórym nie powiodło się w życiu pozasportowym, wydali wszystkie pieniądze. Ciekawszą grupę stanowią ci, którzy, jak Kubica, mimo ciężkich kontuzji i znacznego uszczerbku na zdrowiu wracają, bo są uzależnieni od sportu. I często nie chodzi tu o sławę czy pieniądze, bo te już mają.
Mam przed oczami Nikiego Laudę wyciąganego z płonącego bolidu Formuły 1. Mimo poważnym obrażeń twarzy wrócił już po kilku tygodniach, nieznacznie przegrywając mistrzostwo. Ale w kolejnych latach sięgnął po ten tytuł.
Po zakończeniu kariery do Formuły 1 wrócił też Michael Schumacher.
Pewnie po to, by poczuć smak zwycięstw, adrenaliny. Po powrocie nie szło mu już tak dobrze jak dawniej. Przykry był z kolei powrót Lance'a Armstronga. Pokonał nowotwór, siedem razu wygrał Tour de France i stał się najpopularniejszym sportowcem Ameryki, a może świata, później zaś się okazało, że nabił wszystkich w butelkę.