Prawdziwy żużlowy spektakl w Częstochowie rozpoczął się od dwóch mocnych ciosów gości, którzy wprawdzie nie wychodzili spod taśmy najlepiej, ale wyprzedzali rywale na dystansie i po dwóch biegach prowadzili już 9:3. Po dwóch remisach miejscowi zniwelowali stratę do dwóch punktów, dzięki podwójnej wygranej swojej najsolidniejszej pary Matej Zagar - Adrian Miedziński. Choć walką na torze można by obdzielić kilka innych spotkań, przed biegami nominowanymi jeszcze tylko jeden bieg nie zakończył się remisem - w 8. wyścigu prowadzenie do czterech punktów powiększyli Jarosław Hampel z Januszem Kołodziejem i właśnie taką przewagę przed biegami nominowanymi mieli leszczynianie.
Przeczytaj też: Grand Prix na żużlu: Drugi triumf Woffindena, słaby występ Polaków w Danii
Wyścigi nominowane jednak padły łupem gospodarzy. Podopieczni Marka Cieślaka obie gonitwy wygrali podwójnie, w efekcie w ostatniej chwili wydzierając Unii zwycięstwo. Wygraną gospodarze zawdzięczają właśnie czterem asom z biegów nominowanych. Leon Madsen, Adrian Miedziński, Matej Zagar i szalejący na torze Fredrik Lindgren zdobyli aż 45 punktów, podczas gdy pozostała czwórka zawodników zaledwie... 2. Gdy aż czterech częstochowian mogło pochwalić się dwucyfrowym dorobkiem, wśród gości 10 punktów uzbierał tylko junior Bartosz Smektała. Zawiedli seniorzy, z których każdego stać było na lepszy wynik.
W drugim niedzielnym meczu o wyjątkowym znaczeniu dla układu tabeli Get Well Toruń wysoko pokonał Falubaz Zielona Góra, zdobywając nie tylko dwa punkty za zwycięstwo, ale także bonus za lepszy bilans w dwumeczu. W zespole menedżera Jacka Frątczaka praktycznie nie było tym razem słabych punktów. Na dobrym poziomie pojechali Jason Doyle, Rune Holta, Chris Holder i Niels Kristian Iversen, ważne dwa zwycięstwa biegowe zanotował też junior Daniel Kaczmarek.
Falubaz natomiast miał tym razem mnóstwo dziur. Dobrze na MotoArenie zaprezentował się tylko Michael Jepsen Jensen, który jeszcze rok wcześniej reprezentował klub z Torunia, oraz niespodziewanie młodzieżowiec Sebastian Niedźwiedź. Mimo dwóch wygranych wyścigów trener Adam Skórnicki nie zdecydował się wstawić tego drugiego do biegów nominowanych. A starsi i bardziej doświadczeni zawodnicy zawiedli trenera. Do słabych występów w tym sezonie Piotra Protasiewicza kibice z Zielonej Góry musieli się już przyzwyczaić. Tym razem dołączył do niego także Patryk Dudek. - Dawałem z siebie wszystko ale nie jechałem. Nie mam pojęcia co powiedzieć. Robiłem różne zmiany w przełożeniach ale nie dawało to rezultatów - powiedział po meczu wicemistrz świata, który już dzień wcześniej, w czasie Grand Prix Danii, miał duże problemy sprzętowe.