Nie ma czasu na sen

Marek Tokarczyk | Takiej imprezy sportowej w tym koronawirusowym roku jeszcze w Polsce nie było – mówi dyrektor sportowy Tauron Festiwalu Biegowego w Krynicy

Publikacja: 06.10.2020 17:39

Nie ma czasu na sen

Foto: TOMASZ SZWAJKOWSKI / 11. TAURON FESTIWAL BIEGOWY

Ma pan podczas weekendu czas, żeby zmrużyć oko?

Zdarza się, że złapię drzemkę, ale maksymalnie taką na kilkanaście minut. Podczas weekendu festiwalowego faktycznie nie śpię zbyt dużo. To taki tydzień w roku, kiedy po prostu nie ma czasu na sen.

Rozwój pandemii koronawirusa spędzał wam sen z powiek?

Stanęliśmy przed dużym wyzwaniem, bo wszyscy uczymy się nowej rzeczywistości. Impreza odbyła się zgodnie z obowiązującymi zasadami sanitarnymi. Dodatkowym utrudnieniem było to, że od soboty powiat stał się żółtą strefą, więc pojawił się bezwzględny nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Frekwencja była niższa niż w ubiegłych latach, ale tak licznej imprezy sportowej w dobie koronawirusa jeszcze w Polsce nie było, bo opłano ponad ponad 4000 osobobiegów.

Ile osób liczy zespół, który organizuje festiwal?

Maszyna organizacyjna działa przez cały rok i w zespole, który pracuje bez przerwy, mamy kilku ludzi zatrudnionych na etacie. Grupa szturmowa, już na miejscu, działa przez tydzień. Jej rozmiar może być dla niektórych zaskoczeniem, bo mój żelazny team liczy tylko 25 osób. Wspierają nas wolontariusze, bez których organizacja takiej imprezy byłaby niemożliwa, oraz służby lokalne. Otrzymujemy olbrzymią pomoc ze strony jednostek ochotniczych straży pożarnych, policji, straży miejskiej i Straży Granicznej. Samo zabezpieczenie Koral Maratonu wymaga 120 mundurowych.

Przygotowanie takich zawodów to także mnóstwo papierkowej roboty?

Każda konkurencja festiwalowa, a jest ich 30, wymaga zezwolenia od urzędów miast czy gmin, zarządców dróg oraz nadleśnictw. To olbrzymia praca administracyjna, ale sobie z nią radzimy. Dobrze, że w naszym regionie jest duża przychylność dla promowania zdrowego trybu życia, dzięki czemu w tym roku spotkaliśmy się w Krynicy już 11. raz.

Dyrektor sportowy odpowiada między innymi za wyznaczenie tras. Robi pan to sam?

Architektami tras jesteśmy Romek Hasior oraz ja. Romek to doświadczony goprowiec, który zna wszystkie szlaki na pamięć. Ja sam uprawiałem wyczynowo sport i polskie góry przemierzyłem tyle razy, że ścieżki, którymi biegną trasy naszych biegów, nie mają przede mną tajemnic.

Którą przygotować najtrudniej?

Trasę Biegu Siedmiu Dolin. Właściwie na całej długości biegnie szlakami turystycznymi, ale my ten 100-kilometrowy odcinek musimy odpowiednio oznakować. Zawodnicy wyruszają na trasę o 2 w nocy, a niektórzy docierają do mety już po 20, więc część trasy pokonują, gdy jest już ciemno. To, że tym razem impreza odbywa się w październiku, nie ułatwia sprawy. Musimy przygotować trasę w taki sposób, aby startujący nie miał wątpliwości, którędy biec. Na skrzyżowaniach i trudniejszych rozwidleniach umieszczamy strzałki kierunkowe z naszym logo, a na gałęziach rozwieszamy taśmy festiwalowe. Biegnący widzi je co 2–3 minuty. Nie sposób się pomylić.

Mówimy o biegu terenowym, a możliwości startu jest przecież znacznie więcej...

Festiwal to prawdopodobnie jedyna w Polsce impreza, gdzie w ciągu trzech dni można pobiec na dystansie od 300 metrów do 100 kilometrów, w kategoriach wiekowych od zera do nieskończoności. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy w programie wyzwania zarówno dla tych, którzy lubią biegać, jak i dla fanów chodzenia, bo nordic walking pięknie się w Polsce rozwija.

To najtrudniejsza konkurencja do sędziowania?

Jest dość wymagająca. Kiedy człowiek biegnie, to przez ułamek sekundy ma obie stopy w powietrzu. Warunkiem prawidłowej techniki w nordic walkingu jest brak fazy lotu. Jedna stopa musi mieć przez cały czas kontakt z podłożem, a do tego trzeba odpowiednio pracować rękami. Potrzebujemy zespołu sędziów, którzy wyłapują uczestników niezachowujących prawidłowej techniki i karzą ich żółtymi kartkami. Te oznaczają karę czasową.

Który element przygotowań wymaga największej uwagi?

Cały tydzień jest stresujący. Impreza logistycznie jest wymagająca, bo mamy dużo biegów na zróżnicowanym terenie, w których bierze udział mnóstwo uczestników. To sprawia, że musimy być cały czas skoncentrowani i nie możemy sobie pozwolić nawet na pięć minut opóźnienia, bo cały plan się posypie. Wyzwaniem jest nie tylko precyzyjne dopilnowanie planu zawodów, ale także to, że pozwolenia na zamknięcie dróg są ograniczone czasowo i musimy się w tych widełkach bezwzględnie zmieścić. Festiwal Biegowy to olbrzymia praca, ale daje mnóstwo satysfakcji. Sami – jako organizatorzy – jesteśmy sportowcami, choć juniorzy z nas trochę starsi, więc wiemy, jaką radość daje ta impreza uczestnikom.

WYNIKI FESTIWALU BIEGOWEGO

Ma pan podczas weekendu czas, żeby zmrużyć oko?

Zdarza się, że złapię drzemkę, ale maksymalnie taką na kilkanaście minut. Podczas weekendu festiwalowego faktycznie nie śpię zbyt dużo. To taki tydzień w roku, kiedy po prostu nie ma czasu na sen.

Pozostało 94% artykułu
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Lekkoatletyka
Armand Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, jakiego nie było
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska