To już stały obrazek każdego lata z lekką atletyką: 14 mocno obsadzonych mityngów, 32 konkurencje (po 16 męskich i kobiecych), co najmniej 480 tys. dolarów w puli nagród każdych zawodów (łączna pula to 8 mln dol.), świetna obsada i zwykle bardzo dobre wyniki.
Obecna edycja zaczyna się w piątek 15 maja wieczorem w stolicy Kataru Dausze, dwa dni później, 17 maja w Szanghaju nastąpi ciąg dalszy, oba mityngi można uważać za wspólne otwarcie cyklu, gdyż zgodnie z pomysłem na Ligę dzielą się sprawiedliwie po połowie konkurencjami, które w tym roku włączono do programu rywalizacji.
Choć cykl jest względnie młody (w obecnej formie od 2010 roku) ma już swoją renomę, spory zasięg medialny, organizatorzy chwalą się, że w pięć lat w Diamentowej Lidze wystartowało 2175 lekkoatletek i lekkoatletów ze 105 krajów, że 708 osób z 84 krajów zdobywało punkty, że 301 startujących z 62 krajów przynajmniej raz wygrało jakąś konkurencję.
Dla Ligi jest więc dobry czas, reguły startu są czytelne, przyjaźń z diamentami jest mocna, bo możliwości zarobku spore. Zasady rywalizacji są też trwałe: w każdej z 32 konkurencji (100 m, 200 m, 400 m, 800 m, 1500 m, 3000/5000 m, 3000 m z przeszkodami, 100/110 m ppł, 400 m ppł, skok wzwyż, skok o tyczce, skok w dal, trójskok, pchnięcie kulą, rzut dyskiem, rzut oszczepem – odpowiednio dla kobiet i mężczyzn) odbywa się "diamentowy wyścig" czyli Diamond Race.
Polega na zdobywaniu punktów w każdym z siedmiu startów, wedle zasady: 1. miejsce – 4 pkt (w finale w Zurychu lub Brukseli 8 pkt); 2. miejsce – 2 pkt (w finale 4 pkt); 3. miejsce – 1 pkt (w finale 2 pkt). Kto zdobywa najwięcej punktów wygrywa wyścig, a to oznacza 40 tys. dol. nagrody w gotówce oraz spektakularne trofeum w kształcie oszlifowanego diamentu. Dochodzi też (pod pewnymi warunkami) dzika karta na start w tegorocznych mistrzostwach świata w Pekinie.