Pierwszy set finału w Qizhong Forest Sports City Arena był popisem Hurkacza. Wydajność serwisu Polaka sięgała szczytu, wtedy nawet najmocniejsze rakiety świata mają prawo się zagubić i Rublow też nie wytrzymał ciśnienia, w połowie seta oddał swego serwisowego i nie znalazł sposobu na odrobienie straty, nie dostał zresztą żadnej szansy by to zrobić.

Należy oddać Rosjaninowi – zmobilizował się w kolejnym secie tak, że już na początku świetnie wykorzystał krótką chwilę osłabienia pierwszego podania Huberta, drugie zaatakował z pełną mocą, dołożył własny dobry serwis i tablica wyników pokazała efekt tych starań: 3:0 dla Rublowa. Ciąg dalszy można było przewidzieć, Hurkacz na kilkanaście minut z dominatora zamienił się w goniącego rezultat, ale, mimo kilku szans, losów seta nie odwrócił

Decydująca partia miał kilka gorących momentów – m. in. przy stanie 1:1 Hurkacz obronił gema serwisowego przy silnym nacisku rywala, przy 5:4 i podaniu Rublowa miał pierwszą piłkę meczową. Te i inne ciekawe akcje doprowadziły jednak do tie-breaka, w którym rywalizacja ani na chwilę nie straciła wysokiej temperatury, choć Rosjanin prowadził już 3-0. To jednak Polak doskonałymi podaniami odrobił, co miał odrobić, miał znów piłki meczowe, i za czwartą wygrał 10-8. 

Efekty tego sukcesu (zadedykowanego babci Huberta z okazji urodzin) są znaczące, awans z 17. na 11. miejsce w rankingu ATP (także w rankingu The Race) daje już nie mglistą, ale dość konkretną nadzieję na grę Polaka w ATP Finals, premia finansowa (1,26 mln dol. brutto), stosowna do rangi turnieju z cyklu ATP Masters 1000, też może cieszyć. To wszystko na oczach Rogera Federera, gościa honorowego turnieju.  

Po pracowitych i udanych dniach w Chinach polski tenisista jedzie na kolejne siedem dni do stolicy Japonii. Turniej w Tokio o długiej oficjalnej nazwie – Kinoshita Group Japan Open Tennis Championships – ma rangę ATP 500, pierwszą czwórkę rozstawionych tworzą Taylor Fritz, Casper Ruud, Alexander Zverev i Alex de Minaur. Hurkacz w pierwszej rundzie zagra z Chińczykiem Zhizenem Zhangiem.