Co tygrysy lubią najbardziej

Adam Kszczot: Jeżeli głowa zawiedzie, to nie ma mowy o jakimkolwiek sukcesie – powtarza wicemistrz świata w biegu na 800 m.

Publikacja: 25.08.2015 21:00

Adam Kszczot – w kolekcji brakuje mu tylko medalu olimpijskiego

Adam Kszczot – w kolekcji brakuje mu tylko medalu olimpijskiego

Foto: PAP

– Do Pekinu jadę po medal – zapowiadał. I obietnicy dotrzymał. Planował pobiec poniżej 1.44, do srebra wystarczyło 1.46,08. W finale długo był w środku stawki. Blokowany przez przeciwników, szukał odpowiedniego miejsca do ataku. Ale na ostatnich metrach dał popis.

„Finisz to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Błyskotliwe zakończenie biegu. Zobaczyć te zdziwione miny wyprzedzanych rywali..." – opowiadał kiedyś w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego".

Przyszywany łodzianin

Przez lata zdziwionych min przeciwników widział sporo. W 2009 r. został w Kownie młodzieżowym mistrzem Europy, pokonując Marcina Lewandowskiego. Kiedy jego kolega z reprezentacji jeździł trenować do Kenii, on biegał po parku Poniatowskiego w Łodzi. Dwa lata później obronił tytuł, ale wówczas jechał już do Ostrawy jako brązowy medalista mistrzostw Europy seniorów (Barcelona 2010).

Moc pokazywał również w hali, zdobywając brąz MŚ (Dauha 2010) i złoto ME (Paryż 2011). Na kolejne medale nie trzeba było długo czekać: halowe mistrzostwo Europy (Goeteborg 2013) oraz wicemistrzostwo świata (Sopot 2014), a także mistrzostwo Europy na otwartym stadionie (Zurych 2014) przykryły trochę rozczarowanie po igrzyskach w Londynie, gdzie nie awansował nawet do finału (podobnie jak Lewandowski).

Olimpijska porażka stała się bodźcem do nowego otwarcia. Kszczot rozważał wyjazd do USA, postanowił jednak zmienić trenera – Stanisława Jaszczaka zastąpił Zbigniew Król, były szkoleniowiec Pawła Czapiewskiego, jednego z najlepszych polskich średniodystansowców. To właśnie brązowy medalista MŚ z Edmonton (2001) i rekordzista Polski miał go przekonać do współpracy z Królem.

Kszczot nigdy nie ukrywał, że Czapiewski jest jego idolem. Piłką nożną się nie interesował, małyszomanii też nie uległ. Ale zanim pokochał bieganie, wykuwał siłę i charakter w gospodarstwie ojca. Jak sam wspomina, najciężej było przy żniwach.

Urodził się w Opocznie, ale droga do liceum w Łodzi wiodła przez szkołę podstawową w wiosce Błogie Rządowe i gimnazjum w Mniszkowie. „Czuję się przyszywanym łodzianinem, nie zapominam o przeszłości na wsi. Przeciwnie. Byłoby mi trudno obyć się bez pełnego energii życia w mieście, ale tak samo trudno byłoby bez tak cichych i spokojnych miejsc jak mój mały Konstantynów" – przyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym".

Nie tylko mięśnie i nogi

Pewnie nie byłoby tego srebra w Pekinie ani innych medali, gdyby nie Czwartki Lekkoatletyczne reaktywowane z inicjatywy sławnego sprintera sprzed lat Mariana Woronina. Tam Kszczot odkrył swój talent.

Plan na życie po zakończeniu kariery miał od dawna. – Uwielbiam trenować, startować w mistrzostwach, osiągać sukcesy, ale ze sportem wiąże się również ryzyko. Nie da się przez całe życie zarabiać bieganiem, dlatego nie wyobrażam sobie, bym mógł zaniedbać naukę. Ona jest dla mnie najważniejsza – powtarzał w wywiadach. Stąd pomysł, by treningi łączyć ze studiami na Politechnice Łódzkiej: Wydział Organizacji i Zarządzania, kierunek zarządzanie inżynierskie. – Liczą się nie tylko mięśnie i nogi. Głowa też biega. Jeżeli ona zawiedzie, to nie ma mowy o jakimkolwiek sukcesie – przekonuje.

W bogatej kolekcji brakuje mu tylko medalu olimpijskiego. – Jest bardzo młodym, ale już doświadczonym zawodnikiem. Ciągle mu mało. W Pekinie pokazał, że igrzyska w 2016 i 2020 r. mogą należeć do niego – twierdzi wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Lech Leszczyński.

2 września Adam Kszczot skończy 26 lat. Z nadzieją czekamy na Rio.

Lekkoatletyka
Upadek domu Ingebrigtsenów. Czy ojciec jednego z najlepszych biegaczy świata krzywdził dzieci?
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna znów pobił rekord świata. Czy zrobił to uczciwie?
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego. Najstarszy polski mityng wraca na Stadion Śląski
Lekkoatletyka
Grand Slam Track. Michael Johnson szuka Świętego Graala
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Lekkoatletyka
Klaudia Siciarz kończy karierę. Niespełniona nadzieja polskich płotków