Korespondencja z Rzymu
Schwazer zdobył złoto igrzysk w Pekinie (2008) w chodzie na 50 km. 23-letni wówczas nieśmiały chłopak o ciepłym uśmiechu zaskarbił sobie sympatię Italii. Popularność i stałą obecność w kolorowych pismach zapewniła mu też narzeczona – łyżwiarka figurowa Carolina Kostner, wówczas mistrzyni Europy i wicemistrzyni świata. Byli pierwszą sportową parą Włoch.
Cztery lata później Schwazer stał się symbolem hańby – w sporcie i życiu prywatnym. Został złapany na dopingu (EPO) tuż przed igrzyskami w Londynie (2012), a w dodatku wciągnął w aferę Karolinę, przekonując ją, by skłamała pukającym do drzwi inspektorom Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), że nie ma go w domu, co kosztowało dziewczynę 21 miesięcy dyskwalifikacji.
Dziewięć dni po upłynięciu 45-miesięcznej dyskwalifikacji Schwazer wygrał w niedzielę zawody Pucharu Świata w Rzymie (50 km). Stanął do nich, by wywalczyć kwalifikację do Rio. Wystarczyło być w czołowej ósemce i nie dać się wyprzedzić trójce Włochów. To był marsz triumfalny Schwazera. Wygrał w dobrym czasie (3:39.00), wyprzedzając o ponad trzy minuty drugiego na mecie Australijczyka Jareda Tallenta (złoto igrzysk w Londynie po tegorocznej dyskwalifikacji zwycięzcy Rosjanina Siergieja Kirdiapkina za doping).
Tallent skomentował sukces Schwazera: „Znów wygrał oszust". Włoski skoczek wzwyż Gianmarco Tamberi (2,38 m w tym roku) nazwał powrót Alexa do sportu hańbą. Generalnie jednak włoskie media odnoszą się z sympatią do powrotu syna marnotrawnego. Podkreślają, że Schwazer odpokutował i mimo upadku, zrujnowanej kariery sportowej i katastrofy w życiu prywatnym (Karolina go opuściła) zdołał się podnieść i wygrać.