Wydaje mi się, że czwarty. Zawsze wybieram 10 km, innej konkurencji nie próbowałem, bo dłuższe dystanse biegam raczej po płaskich odcinkach. Życiowa Dziesiątka ma fajną trasę, 10 km z górki pozwala osiągać dobre wyniki. Dzisiaj mojego rekordu w Krynicy pobić mi się nie udało. Od Rio minęły trzy tygodnie, nogi są jeszcze zmęczone. Liczyłem na złamanie 30 minut. Pobiegłem 40 sekund wolniej, ale warunki – upał i czołowy wiatr – na to nie pozwoliły.
Życiowa Dziesiątka była zapowiadana jako pański pojedynek z Szymonem Kulką, mistrzem Polski na 5 i 10 km oraz w półmaratonie. Pogodzili was rywale z Kenii. Byli do pokonania?
Wielokrotnie z nimi wygrywałem, nawet tu bodajże trzy lata temu zostawiłem w tyle kilku Kenijczyków, osiągając czas 27.50 – pół minuty szybciej niż tegoroczny zwycięzca. Ale żeby nawiązać walkę, trzeba być w odpowiednim treningu, bo 10 km i maraton to dwa zupełnie różne światy.
Nie kusi pana, by w przyszłości wystartować w Krynicy właśnie w maratonie?
Atmosfera jest tu tak wspaniała, że bardzo chętnie spróbowałbym swoich sił, nawet na 100 km. Ale teraz o tym nie myślę. Przede mną na razie końcówka sezonu i wakacje. Dopiero potem będziemy układać plan na kolejny rok.