Sztafetowy cud nad Wisłą

Polscy mistrzowie świata to niedoszli piłkarze, którzy trafili w ręce odpowiednich trenerów.

Aktualizacja: 05.03.2018 20:43 Publikacja: 05.03.2018 18:41

Jakub Krzewina, Karol Zalewski, Rafał Omelko i Łukasz Krawczuk – rekordziści i mistrzowie świata

Jakub Krzewina, Karol Zalewski, Rafał Omelko i Łukasz Krawczuk – rekordziści i mistrzowie świata

Foto: AFP

To, co Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina zrobili w niedzielny wieczór w chłodnej hali w Birmingham, przerasta wiele wyobrażeń o twardej logice sportu.

Statystycznie mieli wygrać Amerykanie, i to z dużą przewagą, choćby dlatego, że żaden z naszych rekordzistów świata indywidualnie nie złamał granicy 45 sekund na 400 m na otwartym stadionie i 46 s w hali.

Cud się jednak zdarzył. Pobiegli wspaniale, wykorzystali do cna prowadzenie faworytów z USA (instytucja „zająca" funkcjonuje w lekkoatletyce nie bez przyczyny), wszyscy pokonali tej niedzieli siebie – biegli lepiej niż kiedykolwiek, każdy dotarł do granicy wydolności i nie bał się próby jej przekroczenia.

Trenerzy mogą dodać słowo o perfekcji wyćwiczonych zmian, prawidłowym ustawieniu kolejności biegnących i przestrzeganiu ustalonej taktyki. Historycy sportu – o tradycji, wielkich biegach i wielkich biegaczach na 400 m: Andrzeju Badeńskim, Janie Wernerze, Stanisławie Grędzińskim, Janie Balachowskim, którzy w latach 60. i 70. budowali z trenerami Gerardem Machem i Włodzimierzem Drużbiakiem polską szkołę biegów na jedno okrążenie. Szkołę, z której, mało kto pamięta, korzystała także Irena Szewińska. I do której metod twórczo nawiązuje obecny trener kadry Józef Lisowski.

Abstynent

Najważniejsi są jednak oni, ta niezwykła czwórka. Na pierwszej zmianie Karol Zalewski, rekord życiowy na stadionie 45,84; w hali 46,20, czas w niedzielnym biegu – 45,85 z bloków. Rocznik 1993, urodził się w Reszlu. Cecha szczególna: stuprocentowy abstynent.

Zaczynał od chłopięcego grania w piłkę nożną, był stoperem w Orlętach Reszel, to poziom okręgówki.

W podstawówce wziął udział w czwórboju lekkoatletycznym. Skok w dal 5,48 w szóstej klasie dał mu pierwszy medal. Wraz z przenosinami do liceum w Olsztynie sprinty stały się najważniejsze.

Dość szybko stał się mocny na 200 m (dwukrotnie był młodzieżowym mistrzem Europy), także na 100 m, ale trener zobaczył w nim kandydata do sztafety 4x400 m. Namówił i stało się. W reprezentacji młodzieżowej biegał w sztafecie od juniora, pierwszy dorosły medal – srebrny, zdobył podczas halowych ME w Pradze.

Niedoszły architekt

Na drugiej zmianie Rafał Omelko, rekord życiowy na stadionie 45,14; w hali 46,08; czas w niedzielnym biegu – 45,10 ze startu lotnego. Rocznik 1989, wrocławianin. Cecha szczególna: najwyższy – 195 cm wzrostu.

O bieganiu na 400 m mówi, że to mordęga, że zdolność przełamywania granic bólu to sprawa podstawowa. Umie doprowadzić się do takiego stanu. W końcu fachowiec z podbudową teoretyczną – jest na studiach doktoranckich na Wydziale Wychowania Fizycznego AWF Wrocław.

Miał być architektem, ale skoro nie zdał egzaminów wstępnych, wybrał wersję B, sportową, i nie żałuje. Od zawsze trenował 400 m, miał sukcesy indywidualne i w sztafecie. Zaczęły się w dorosłej części kariery od medali w mistrzostwach Europy w Zurychu (2014) i Amsterdamie (2016) oraz halowych ME w Pradze (2015) i Belgradzie (2017). Typ myślący, analityczny, bardzo obowiązkowy, nie trzeba go pilnować na treningach.

Późny sprinter

Trzecia zmiana: Łukasz Krawczuk, rekord życiowy na stadionie 45,65; w hali 46,26; czas w niedzielnym biegu – 45,90 ze startu lotnego. Rocznik 1989, urodzony w Kłodzku. Żołnierz Wojska Polskiego.

Jeszcze jeden z tych, którzy najpierw marzyli o karierze piłkarskiej. Doszedł nawet do młodzieżowego zespołu Nysy Kłodzko. Ale też biegał, wygrał za młodu uliczny Bieg Kościuszkowski, sprinty na poważnie zaczął ćwiczyć późno, dopiero wtedy, gdy był w I klasie wrocławskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Mądry trener wypatrzył go i skłonił do porzucenia piłki.

Do końca wieku juniorskiego specjalista na 100 i 200 m, potem przedłużył dystans. Mimo późnego startu szybko został podporą sztafety reprezentacyjnej 4x400 m w tych samych imprezach co Rafał Omelko – w Zurychu, Pradze, Amsterdamie i Belgradzie. Jeden z tych, co poniżej pewnego poziomu nie schodzą.

Wojownik

No i zamykający sztafetę: Jakub Krzewina, rekord życiowy na stadionie 45,11; w hali 46,26; czas w niedzielnym biegu – 44,93 ze startu lotnego. Jeszcze jeden z rocznika 1989, urodzony w Kruszwicy. Cecha szczególna – miłośnik historii najnowszej, ma tatuaże: „Bóg, Honor, Ojczyzna", „Chwała Wielkiej Polsce" i „Polska Walcząca".

Wszyscy podkreślają, że to wojownik na bieżni (także w życiu, jest żołnierzem WP).

Jak każdy zaczynał od piłki (w Gople Kruszwica) i nie uwierzył lekarzom, którzy mówili, że nie powinien być sportowcem, bo jego organizm jest zbyt podatny na kontuzje (mieli trochę racji). Kiedyś w gimnazjum wprosił się na wyjazd na powiatowe zawody lekkoatletyczne. Bez przygotowania pobiegł na 300 m, trenerzy zauważyli, zaproponowali treningi. Poszedł niechętnie (piłka była ciekawsza), ale dwa lata później był już pochłonięty bez reszty.

W 2009 roku został młodzieżowym mistrzem Europy w sztafecie 4x400 m. Przeniósł się do Krakowa, zaczął studia na AWF, po roku biegał z seniorami.

Piłki do końca nie rzucił – kibicuje Lechowi Poznań, także innym klubom, ale nowa pasja, historyczna, chyba wciągnęła go jeszcze bardziej.

To jest polska czwórka rekordzistów świata, nasi sportowi „Lisowczycy" XXI wieku. Przykład, że sukces bierze się z pasji i cierpienia, z tradycji i uporu. I z niepojętej do końca wiary, że kiedyś trafi się taka niezwykła marcowa niedziela w hali w Birmingham.

Patronat "Rzeczpospolitej"
To idzie młodość! Promocja aktywności fizycznej podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup
Patornat "Rzeczpospolitej"
Zbliża się 26. Bieg po Nowe Życie
Patronat "Rzeczpospolitej"
Pomagaj, biegając! Znamy datę startu zapisów do Poland Business Run 2025
Lekkoatletyka
Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup na nowej trasie