Mistrz świata, a jednak drugi. Jest niedosyt?
Nie. Gdybym przegrał tylko jeden raz, to pewnie bym się zdenerwował. Wojtek pokazał jednak, że był lepiej przygotowany do tego sezonu i mistrzostw. Nie miał po drodze większych problemów. I treningi, i zawody szły mu nieźle, a ja walczyłem ze sobą każdego dnia. Kiedy tylko mocniej trenowałem, to musiałem potem zrobić kilka dni przerwy, bo organizm nie dawał rady. To i tak niesamowite, że w przy tylu problemach sięgnąłem po ten srebrny medal. To było ważne dla nas, dla naszej pozycji na świecie, żeby zdobyć dwa pierwsze miejsca.
Czyli srebro jednak cieszy?
Jak najbardziej. Cztery lata temu było dokładnie tak samo. Też miałem problemy, a zostałem wicemistrzem Europy. Rok później byłem mistrzem świata. I to mi chodzi, żeby w kolejnym sezonie wywalczyć złoty medal mistrzostw świata, a za dwa lata sięgnąć w końcu po medal olimpijski. Miejsca na podium w mistrzostw Europy nie mają dla mnie wielkiego znaczenia, choć ambicja nie pozwala mi przychodzić na start z myślą, że przegram. Chciałem wygrać, ale Wojtek był po prostu lepszy.
Wasza dominacja jest na tyle duża, że można spokojnie myśleć o igrzyskach w Tokio?