Kto oglądał zawody na Stadionie Olimpijskim, ten przekonał się, że mamy mocną lekkoatletykę i gwiazdy nie tylko w skali europejskiej. Reprezentacja była największa w historii (86 osób), ale po tak licznych dekoracjach medalowych z polskim udziałem na Breitscheidplatz nikt nie powie, że za duża. Była odpowiednia i przygotowana jak rzadko. Gwiazdy bez fałszywej skromności zapowiadały, że jadą po sukcesy i w większości słowa dotrzymały.
Trwająca czwarty rok dobra passa w mistrzostwach Europy (Zurych 2014 i Amsterdam 2016 – po 12 medali) trwa. Bazę tych sukcesów stanowią rzuty, w szczególności polska szkoła rzutu młotem i pchnięcia kulą. W tych specjalnościach mamy cenionych trenerów, mamy kolejne talenty, które w Berlinie pokazały siłę. Do przewag młociarek i młociarzy zdążyliśmy się przyzwyczaić, pewnym odkryciem były złote medale w pchnięciu kulą, chociaż mistrz Michał Haratyk już dwa lata temu miał srebro ME, ale w jego przypadku największy podziw budzi stały postęp.
Nie jest największym i najsilniejszym z kulomiotów, jest jednym z najszybszych w kole i najbardziej pewnym swych umiejętności. W świecie nerwowych siłaczy to cecha nie do przecenienia. Stabilizacja wyników na poziomie 21,50 m to obietnica pchnięć ponad 22 m. O granicy możliwości mistrz nie chce wiele mówić, zapewne powiedzą za niego kolejne mityngi.
Dobrzy ludzie przekonali
Paulina Guba, która w ostatniej próbie zabrała złoty medal doświadczonej Niemce, to największe odkrycie reprezentacyjnej sekcji rzutów. Po nieudanych igrzyskach w Rio chciała kończyć z kulą, dobrzy ludzie przekonali, by została i pomogli (trener Edmund Antczak, Magdalena Szczepańska, psycholog Dariusz Nowicki). Wyszło znakomicie, tak znakomicie, że najstarszy lekkoatletyczny rekord Polski seniorek (19,58 m Ludwiki Chewińskiej z 1976 r.) wreszcie jest zagrożony.
Cichą nadzieją reprezentacji stają się też oszczepnicy – nadchodzi pokolenie, dla którego rzuty ponad 80 m (mężczyźni) to nie jest święto, tylko norma. Wśród pań był w Berlinie wakat, ale pamiętamy – Marcelina Witek wróci na rozbieg, tak samo jak czwarta w Rio Maria Andrejczyk.