Pierwszy dzień tego nie zapowiadał, tylko po biegu na 100 m ppł. była czwarta, potem niżej, choć w pchnięciu kulą i w biegu na 200 m poprawiła rekordy życiowe. W niedzielę wygrała skok w dal (6,55). I zaczęła wierzyć.
Po pięciu konkurencjach do drugiego miejsca traciła tylko dwa punkty. W dodatku oszczep to jej silna konkurencja, potrafi rzucić ponad 55 metrów. Rzuciła mniej, 48,72, ale stanęła na starcie ostatniej konkurencji jako wiceliderka. Do Jessiki Ennis z Wielkiej Brytanii miała sporą stratę, wyprzedzała Niemkę Jennifer Oeser o kilka i Ukrainkę Natalię Dobryńską o kilkanaście sekund w przeliczeniu na czas biegu.
Oeser upadła pod koniec pierwszego okrążenia, pozbierała się i pognała po srebro. Polka straciła do Dobryńskiej kilkanaście metrów, ale brązu nie oddała. Trener nie kazał pilnować Ukrainki i Niemki, kazał pilnować zegara. Posłuchała. Potem leżała za metą najdłużej, nie miała siły iść po flagę.
Dwa lata temu w Osace była 21., na igrzyskach w Pekinie 15. Jest ze szkoły Sławomira Nowaka, trenera, który poprowadził do sukcesów kilka świetnych płotkarek i wieloboistek oraz biegacza Wilsona Kipketera.
Jest skromna i pracowita. Powiedziała, że zaczynała od czwartków lekkoatletycznych i rzutu piłeczką palantową. – Później były trójboje, czwórboje, rzucałam trochę oszczepem. Od czterech lat poważnie ćwiczę pod okiem trenera Nowaka. Dwa razy dziennie, piątek, świątek, bez znaczenia.